środa, 28 listopada 2012

Zupełnie nie wiem

Zupełnie nie wiem, dlaczego ten szal robiłam tyle czasu.
Wzór jest piękny, zachwycił mnie od pierwszego wejrzenia, podpatrzyłam u Dagmary i zapisałam schemat.
Do tego na pierwszy rzut oka wydawał się zupełnie prosty - co to dla mnie oczka prawe, lewe, narzuty, dwa razem na prawo i przeciągnięcie.
Na zrobienie szala - mimo mniejszych nż zawsze drutów - 3,5mm - dałam sobie 2 tygodnie - żeby bez pośpiechu...

No i schody zaczęły się zaraz na początku - okazało się, że na lewej stronie też trzeba wrabiać wzór. I do tego te dwa razem i przeciągnięcia też - czyli odwracac oczka i liczyć.
Wzór ma 24 rzędy - dla mnie nie do zapamiętania!
Nic dziwnego, że szło w ślimaczym tempie, gdy co chwila musiałam zerkać na schemat... Nauczyłam sie pokory...
Uparta koza ze mnie - zawzięłam się i nie tknęłam żadnej innej robótki, dopóki nie skończyłam tej.
A trwało to dwa i pół miesiąca. Codziennie. Wrrrrr.
Nitka za nic nie chciała się skończyć. Było jej dwa motki - prawie 800 metrów pięknej malabrigowej Baby Silkpaki.
Tym razem jednak nawet obcowanie z cudownie miękką włóczką nie przyspieszało tempa pracy.

Po zblokowaniu spojrzałam na niego i aż westchnęłam.
Warto było.









Dane techniczne:
Wzór: Chinese lace, dostępny np. TU
Włóczka: Malabrigo Silkpaca, dostepna np. TU.
Druty: 3,5mm
Zużycie: prawie 2 motki (został mały kłębuszek, który nie wystarczyłby na przerobienie kolejnej sekwencji wzoru).
Wymiary: 180x55 cm. 

Od razu mówię - drugi raz go nie zrobię. Chyba że za kilkanaście lat, kiedy będę już machać drutami z prędkością światła i zajmie mi to 3 dni.
Albo dla siebie - jak znajdę wolne 2 miesiące i się odgniewam z tym wzorem. Czyli za jakiś rok, albo dwa.

A teraz na tapecie dla odmiany - na czerwono.... :)


No to do napisania!

wtorek, 20 listopada 2012

Zielone, liściaste

Pamiętacie jeszcze mój planowany szaliczek Sihaya?



Zanim go skończyłam, to pomyślałam, że prędzej przydadzą mi się mitenki. Takie na chłodne jesienne dni, ale nie za ciepłe.
Dokupiłam więc motek włóczki i zrobiłam:




Są fajne. Jesienne, złotozielone, połyskujące... delikatne i miłe, bo z czystego jedwabiu. Sprawdziły się. :)

Jednak i mitenki i szaliczek zostaną sprute. Fason podoba mi się bardzo i zrobię takie jeszcze, ale już nie w tym kolorze. Bo kolor fajny jest i w motku i w  wyrobie, ale na mnie już nie. Nie zgraliśmy się po prostu - ani kolor, ani ja, ani kurtka. A po co mamy się nawzajem gryźć?
Tylko zastanawiam się, co ja teraz zrobię z 3 przewiniętymi motkami nietrafionego koloru:( I to koloru pięknego i jedwabnego.:(

Dane techniczne:
1. Wzór - Goya wristers
2. Włóczka - 100% jedwab BC Garn Jaipur silk fino, kolor h41
3. Zuzycie: 0,6 motka
4. Druty: 2mm drewniane skarpetkowe KP

A poza tym ogłaszam, że po ponad 2 miesiącach skończyłam zielony szal. I jak bardzo go znienawidziłam podczas robienia, tak bardzo pokochałam po blokowaniu. Ale już nigdy więcej. No... chyba, że dla siebie, jak mi wkurw przejdzie na niego, czyli za jakiś rok.

I jeszcze się pochwalę, że więcej wpadek z kolorami nie będzie. Albowiem, ponieważ, dlatego, że...
Arsenic zrobiła mi analizę kolorystyczną. I już wiem, z czym mi po drodze - w sensie kolorystycznym.
Arsenic, wielkie, wielkie dzięki:***

niedziela, 11 listopada 2012

Kffiatkowy

Kffiatkowy sweterek w końcu zrobiony.
To znaczy zrobiłam go jeszcze w sierpniu, ale jakoś tak się nie składało.
Nie składa się zresztą nadal, ale cóż, takie życie.
W przerwie od blogowania dziewiarskiego odkryłam masę blogów o innej tematyce.
Dowiedziałam się sporo o pielęgnacji włosów i cery, odkryłam cudowne, nieuczulające kosmetyki i możliwości zrobienia własnego kremu... Poznałam wirtualnie ciekawe i sympatyczne osoby...
Więc gdzieś jestem, gdzieś czytam, czasem nawet komentuję... ale do pisania brak mi weny.
A dziewiarsko cały czas męczę zaczęty we wrześniu zielony szal... Wychodzi cudnie, ale robi się go baaaardzo powoli..
No a teraz przedstawiam: "kffiatkowy": :)







Podczas robienia wpadłam na pomysł, żeby w miejscu rękawów zrobić większy otwór niż tylko "kreska". Na pierwszy zdjęciu trochę to widać. 
Dodatkowo zaliczyłam wtopę z motkami, bo kupiłam za mało. Motki z kolejnej partii trochę różniły się odcieniem. Stare były już nie-do-dostania, więc przody sweterka są przeplatane, ale nie widać tego, jeśli ktoś nie przyjrzy się w dobrym świetle. Mam nauczkę na przyszłość.
Sweterek jest milutki, noszalny i lubię go. :)
No to wracam do zielonego szala....


Wzór: Dahlia
Druty: 3,5 mm
Włóczka: Babyalpaca silk Dropsa
Zużycie: prawie 11 motków