W końcu mam!
Dzięki bratu mam foty i sie pochwalę moim zwykłym, najzwyklejszym sweterkiem:)))
Powstał z potrzeby miecia czegoś zwykłego na zimę, pod kurtkę.
Forma najprostsza, bezszwowy reglan od góry, ale uparłam się, że ma mieć profilowany dekolt skróconymi rzędami.
Nieocenione byłyście, dzięki Waszym poradom i Ani - udało się:)
Skrócone rzędy robiłam "na oko" metodą "z owijką", bo oczka nabierałam prowizorycznie na szydełkowy łańcuszek i nie było tam oczka - matki, żeby zastosować Shadow wraps.
Bardzo pomocne były też linki: Dziuni i Antoniny.
Włóczki wystarczyło w sam raz, to rozmiar xxl, z 6 motków został mały kłębuszek. Robiłam bezszwowo od góry.
I bardzo fajnie się go nosi:)
Tak, zdjęcia powstały błyskawicznie, bo było zimno i padał deszcz, ale atmosfera - jak widać:))).
Sweterek jest naprawdę lubiany. W końcu mi się udało zrobić nie za wąskie rękawy - są nawet luźne:)
Jest więc ciepło, wygodnie i funkcjonalnie - nie potrzebuję szalika a w pracy mogę zawinąć golf w niewysoką stójkę:) Ma tylko jedną wadę - gryzie w szyję.
Nie wiem jak to możliwe.
Wełna to 100% merino ze 100purewool. Mam chustę z nitki lace i nic nie gryzie. Całe ciało też ok przyjmuje kontakt z wełną, oprócz szyi. Po noszeniu pół dnia, przez drugą połowę się drapię:((( Może to wina farby - nie mam pojęcia.
A jeszcze ciekawostka - kolor wełny na zdjęciach w sklepie wyglądał na mroczny, ciemny fiolet. Nie mogłam uwierzyć, że to ten, gdy odpakowałam paczkę. Doro też kupiła ten kolor i była nie mniej rozczarowana, ale odsyłać do Urugwaju nam się nie chciało. Wełna przeleżała swoje i wyciągnęłam ją, bo chciałam już jej nie mieć w zapasach, no i nie byłoby mi żal, gdyby sweter się nie udał. W trakcie roboty okazało się, że jeden motek był inaczej pofarbowany - stąd pas na brzuchu i na rękawach. Teraz jednak uważam, że kolor wcale nie jest taki od czapy:)
Dane techniczne:
wełna: 100% merino ze 100purewool
Druty: 5mm.
Zużycie: 6 motków
Rozmiar: xxl
Wzór: z głowy, najprostszy reglan
Tę wełnę mam jeszcze w kolorze białym i granatową. I takich zwykłych sweterków sobie jeszcze zrobię kilka:) Spodobał mi się:)
Aaaa, no i mówiłam, że jak coś obiecam i napiszę, to będzie inaczej?
Myślałam, że pożegnałam sezon narciarski na dobre.
A jednak nie:) Bo przecież obie z Doro jesteśmy narciarskie wariatki:)
Pakuję więc manatki za tydzień i ruszamy na podbój Czech i tamtejszych stoków:)))
czwartek, 28 lutego 2013
czwartek, 21 lutego 2013
Wyróżnienie :)
Wiedziałam, że jak obiecam kolejny post o udziergu, to na bank taki nie będzie:)
Przyczyną jest pogoda - wracam do domu późno, jest ciemno a osobisty mąż wraca jeszcze później i nie ma jak sfocić jego uba w czapce.
Bo pokażę czapkę, którą nosi już ze 2 miesiące, a potem mój zwyczajny sweter, który też już jest noszony.
A dzis dostałam informację o wyróżnieniu, takim o:
Od Karolinykropkakom:) I cokolwiek ono znaczy - bardzo dziękuję:)
Karolina wzięła mnie na przesłuchanie, więc bez namysłu i uczciwie odpowiadam:
1. Jedno słowo, które najlepiej określa twój charakter?
Nieszablonowy:)
2. Co sprawia Ci największą przyjemność w tym co robisz?
To, że mogę to robić - mam sprawne ręce, nogi, gdzie mieszkać, wokół siebie ludzi, których kocham i mam środki, dzięki którym mogę to robić. Największą przyjemnością jest smakowanie każdej chwili:)
3. Kawa/herbata w naparstku czy raczej kubek wielkogabarytowy?
Kawa i herbata tylko w wiaderku, z którego popijam małymi łykami przez cały dzień:)
4. Niedzielne popołudnie na kanapie czy spacer/rower?
To zależy jak intensywny był weekend i sobota:) Bo czasem po aktywnym tygodniu chcemy zwyczajnie odpocząć na kanapie z drutami w ręku i przy ulubionych serialach a czasem idziemy na basen, łyżwy, kije..
Bo na rowerze mogę tylko stacjonarnie a spacer dla mnie zbyt mało intensywny jest:) Jak już coś robić - to na maxa:)
5. Co byś robiła gdybyś nie musiała nic robić?
A da się tak? Zazwyczaj i tak robię dwie rzeczy na raz (druty + telewizja, makijaż + śniadanie, porządki + odrabianie lekcji z dzieciem, itp), bo czas nie powinien się marnować. Ale gdybym miała go nadmiar - zaplanowałabym do zrobienia rzeczy, które odkładam w nieskończoność a finalnie i tak pewnie skończyłoby się na drutowaniu:)
6. Jakiej pracy domowej najbardziej nie lubisz?
Żadnej, jeśli muszę ją zrobić, ale jak już zacznę, to lubię, bo widzę jej efekty:)
7. Gotowanie to dla Ciebie przyjemność czy zwykły obowiązek?
Na co dzień , gdy nie ma czasu, to obowiązek, ale gdy czas jest, to wielka przyjemność:)
8. Życie bez hobby to....?
...życie człowieka nieszczęśliwego. Trzeba mieć jakąś pasję, nawet jeśli to będzie obserwacja chmur za oknem:) Bez niej człowiek jest jakby...niekompletny.
9. Dom bez zwierząt czy raczej małe zoo?
Przy naszym trybie życia niestety dom bez zwierząt, ale marzy nam się kiedyś, gdy będziemy starutcy i nie będziemy się ruszać z naszego domku z ogródkiem (jak już go postawimy), to będziemy mieć psy - goldenretrivera i owczarka niemieckiego:) Ze względu na moją silną alergię nie możemy mieć innych zwierząt.
10. Twoje hobby/pasja to czas wyrwany pomiędzy obowiązkami czy stały element dnia?
Zależy która pasja. Fotografuję okazyjnie, czytam od czasu do czasu, śpiewam kiedy tylko mogę, jeżdżę na łyżwach i nartach gdy mam możliwość a drutuję codziennie. Choć kilka rządków. Ostatnio miałam jeden dzień bez drutów - padałam na pysk bez zmęczenia i nie widziałam na oczy. I dziwnie się czułam bez robótki w ręku... to już chyba nałóg, co?
Blog to też chyba nałóg... pierwszy założyłam w 2006 roku, od tego czasu powstało ich kilka... chyba nie umiem żyć bez pisania - to porządkuje myśli i zmusza do samodyscypliny. Robótkowego bloga założyłam, bo chciałam się uczyć i mieć kontakt z innymi dziewiarkami. To też dokumentacja dokonań i notatnik - często wracam do swoich wpisów i sprawdzam co jak robiłam:)
I mam teraz wytypować kolejnych 11 blogów? Z tych kilkuset, które czytam? (Zakładek z braku czasu nie aktualizuję, ale w czytniku blogów caaaała masa).
Pewnie z połowa osób mnie oleje, ale chciałabym na spytki wziąć:
1. Tuptupa (może zmotywuję do pisania?) :)
2. Dotoheę (ofkors) :*
3. Kankankę:)
4. Sylwkę:)
5. Atę:)
6. Ovillo:)
7. Dodgers:) (była już nominowana, ale moje pytania są inne:)
8. Effcię:)
9. Myszopticę :)
10. AnnęSza :)
11. Lacrimę :)
I jeszcze pytania:
1. Który okres w swoim życiu uważasz za lepszy - obecny, czy czasy młodości.
2. Jedna miłośc na całe zycie, czy też "każda miłośc jest pierwsza"?
3. Morze, czy góry - gdzie lubisz wyjeżdżać na wypoczynek?
4. Domatorka czy globtroterka - czyli relaks we własnym ogrodzie czy podróże sprawiają Ci więcej radości.
5. Nowinki techniczne czy przywiązanie do tradycji - gonisz za gadżetami, masz najnowszego notebooka, jesteś przyssana do FB, czy też wystarcza Ci stary model komórki, sprawdzony wysłużony aparat fotograficzny i nie lubisz uczyć się obsługi coraz to nowszych programów komputerowych?
6. Kawa na mieście z przyjaciółką czy spotkanie w domu przy ciachu i w fotelu?
7. Politykę omijasz z daleka, czy też lubisz wiedzieć, co w trawie piszczy?
8. Powieść czy poezja - co lubisz bardziej czytać?
9. Rock czy poezja śpiewana - czyli jaka jest Twoja ulubiona muzyka?
10. Grzeczna i poukładana, czy szalona i nieprzewidywalna? Jaka jesteś?
11. Praca na etacie, czy sama wolisz być sobie szefem?
Zapraszam do zabawy:)
sobota, 16 lutego 2013
Bo nie ma to
jak ulubione zajęcie w doborowy towarzystwie:)
Nieważne, że zimno, mglisto i górka sztuczna, ważne, że fajnie razem się jeździło:)
Pożegnanie sezonu narciarskiego (chyba) na górze Kamieńsk z Justyną:)
Nieważne, że zimno, mglisto i górka sztuczna, ważne, że fajnie razem się jeździło:)
Pożegnanie sezonu narciarskiego (chyba) na górze Kamieńsk z Justyną:)
A następnym razem (chyba) już będzie drutowo:)
piątek, 15 lutego 2013
Ach, co to był za wyjazd:)
Wróciłam, ale jeszcze duchem jestem tam... na zaśnieżonych stokach.
Sweterka nie skończyłam na wyjeździe, oczka zakończyłam dopiero wczoraj w domu.
Nie nagadałam się Dorotą do imentu, nawet trochę się nie nagadałam.
Trochę się pośmiałyśmy, poodkrywałyśmy siebie na nowo...
Ale czasu było mało, bo "białe" wzywało...
Świeżo wyratrakowane... a ja w kolejce do pierwszego krzesełka na górę...:)
A potem za którymś zjazdem wzięłam ze sobą aparat na górę...widok ośnieżonych drzewek ma w sobie jakąś magię...
Jest naprawdę wysoko, ludzie tacy malutcy (nie, wcale a wcale nie mam lęku wysokości:(), a pod nami jeszcze jeden wyciąg.
I widok po zejściu z kanapy.
I patrząc w drugą stronę...
No to zjeżdżamy... malowniczą trasą przez lasek...
A dalej już szerokim zboczem na dół po świeżo ubitym, niezjeżdżonym jeszcze śniegu:)
Fotek nie mam dużo, robienie zdjęć nie było priorytetem. Spędzaliśmy czas na stoku albo w basenach okolicznych sanatoriów. Zakochałam się w łaźni parowej:) Potem wieczorem zasypiałam w locie a rano wstawaliśmy o 7, by od 9.00 znów być na stoku:)
Kręgosłup wytrzymał, kolana po "syndromie czwartego dnia" też odpuściły:)
No i mało... mało mi czasu, mało śniegu, mało nart, mało Doro...
Ale zaraziła się:) Za rok szusujemy razem:))))
Sweterka nie skończyłam na wyjeździe, oczka zakończyłam dopiero wczoraj w domu.
Nie nagadałam się Dorotą do imentu, nawet trochę się nie nagadałam.
Trochę się pośmiałyśmy, poodkrywałyśmy siebie na nowo...
Ale czasu było mało, bo "białe" wzywało...
Świeżo wyratrakowane... a ja w kolejce do pierwszego krzesełka na górę...:)
A potem za którymś zjazdem wzięłam ze sobą aparat na górę...widok ośnieżonych drzewek ma w sobie jakąś magię...
Jest naprawdę wysoko, ludzie tacy malutcy (nie, wcale a wcale nie mam lęku wysokości:(), a pod nami jeszcze jeden wyciąg.
I widok po zejściu z kanapy.
I patrząc w drugą stronę...
No to zjeżdżamy... malowniczą trasą przez lasek...
A dalej już szerokim zboczem na dół po świeżo ubitym, niezjeżdżonym jeszcze śniegu:)
Fotek nie mam dużo, robienie zdjęć nie było priorytetem. Spędzaliśmy czas na stoku albo w basenach okolicznych sanatoriów. Zakochałam się w łaźni parowej:) Potem wieczorem zasypiałam w locie a rano wstawaliśmy o 7, by od 9.00 znów być na stoku:)
Kręgosłup wytrzymał, kolana po "syndromie czwartego dnia" też odpuściły:)
No i mało... mało mi czasu, mało śniegu, mało nart, mało Doro...
Ale zaraziła się:) Za rok szusujemy razem:))))
Subskrybuj:
Posty (Atom)