poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Pruciowa epopeja


Jakieś fatum prucia mnie dopadło.

Najpierw Dahlia... okazało się, że dokupione motki maja inny kolor a ja rękaw prawie kończę... żeby się tak pruło jak robiło... Z mozołem, skończyłam.
Zdjęć pokazać nie ma jak, bo padł w domu komp. padł na amen, części drogie, będzie reanimowany we wrześniu, jak się okaże, że po kupieniu książek i wszystkich szkolnych rzeczy zostanie jeszcze jakaś kasa do zagospodarowania.

Potem len... cieniutki len, który robi się koszmarnie, bo jak drut - na drutach 2,5mm możecie sobie wyobrazić... Po zrobieniu jednego motka wpadłam na pomysł, żeby wyprać motki przed zwinięciem i takoż poczyniłam. Po wyschnięciu tarmosiłam te włókna ile się dało, tarłam, obijała o wannę... efekt zadowalający, pokochałam len BCgarna miłością wieczną.
Tyle tylko, że po przerobieniu doszłam do wniosku, że oczka są źle rozliczone i całość... idzie do prucia. Czeka na zmiłowanie, bo jak sobie pomyślę o unicestwieniu 2 tygodni pracy, to mię żałość zbiera...

Zabrałam się w ostatnich dniach za chustę Color Affection.
Wszystko bomba, włóczka bossska, malabrigo arroyo to pieszczota dla rąk.
Poszło szybciutko, wersja większa, fingering... ale we wzorze namotane, jak sie okazało dziś. Zrobiona sekcja pierwsza, druga, kawałek trzeciej... i zorientowałam się, że źle zrozumiałam wzór, więc włoczki zabraknie...
Było więc prucie trzeciej sekcji i nadrabianie prutego kawałka, już poprawnie.
Ale coś kłębków zaczęło za szybko ubywać a ja z robotą w lesie...
Policzyłam ilość pasków na ravelry u dziewczyn i okazało się, że wszystkie lecą z mniejszą wersją...
Kombinowałam...czy dokupić motków, czy pruć. No i będzie prucie globalne, prawie do zera, bo z obecnej wersji chusta wyszłaby bardzo kosztowna i w zasadzie byłaby już kocem a nie chustą...
Jestem więc niepocieszona...

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Celaeno Delight

Zmobilizowałam się w końcu trochę, więc dziś będzie dużo zdjęć.

Dostałam kiedyś wiadomość z prośbą o zrobienie chusty, takiej jak moja szmaragdowa.
Żaden problem, zrobić mogę, tylko, że... tamta włóczka to była ręcznie przędziona i farbowana przez Martę z Zagrody, skąd wziąć taki kolor?
Na ratunek pospieszyła Tuptup z Magicznego Lupa, gdzie w całkiem podobnych kolorkach leżał sobie Drops Delight nr 9.
Oto co powstało:











Całość na drutach (chyba) 3,5mm
Zużycie: 3 motki (chyba).
Tak to jest, jak się nie zapisuje od początku.

Chusta wyszła spora, sporo większa od mojej szmaragdowej.
Bardzo podoba mi się to zestawienie kolorków.:)
Wzór: Celaeno, bez koralików.

A kręgosłup miewa się tak sobie, po kilku zabiegach zrobionych na cito udaje się wyprostować (nie bez protestów słupa kręgowego). Pomagają okłady z zamrożonego żelu, lekka gimnastyka rozciągająca, tabletki i kąpiele z hydromasażem.
Oraz gorset ortopedyczny, choć wielce niewygodny, to trochę zmniejsza ból.
A za tydzień zaczynam rehabilitację na poważnie, półtorej godzinki dziennie.
Musi pomóc, innej opcji nie ma.

wtorek, 7 sierpnia 2012

Niewesoło

Niewesoło ostatnio u mnie, po długim okresie bezproblemowym.
Tak to się w życiu układa.
Znów popsuł mi się kręgosłup. Znów leki, ból i szukanie ratunku od niego...
Do tego w moich rodzinnych stronach przeszła nawałnica, pozrywała dachy domów, powaliła drzewa w lesie, słupy wysokiego napięcia...zniszczenia są ogromne, cała okolica i pobliskie miejscowości podobno przez 2 tygodnie zostaną bez prądu.
A mój synek jest właśnie tam, na wakacjach u babci.

Robótkowo chwilowo się nie dzieje(a działo się intensywnie, łącznie z cudownym spotkaniem robótkowym w przemiłym gronie), oprócz tego że do prucia idzie efekt 2-tygodniowego dziubdziania na 2,5mm drutach twardego lnu, bo koncepcja się zmieniła i okazało się, że źle rozliczyłam oczka. Zresztą teraz nie za bardzo mam jak siedzieć a na leżąco robić nie potrafię...
Jak ból trochę odpuści, to wrzucę fotki starszych robótek.
Oby odpuścił:(((((