czwartek, 23 października 2014

Refleksyjnie

Nie było mnie... i nadal nie wiem, kiedy będę miała siłę wrócić.
Czas leci nieubłaganie... dopiero było lato, już zaraz będzie zima... Młody rośnie, zmienił szkołę, my zmieniliśmy miejsce zamieszkania...
I miałam tu napisać parę mądrych słów...ale nie umiem...
Przeczytałam o rocznicy ślubu znajomej, jak to szybko zleciało 15 lat. U mnie wiosną minie 14 lat i mam nadzieję na jeszcze wiele rocznic przede mną. Też zleciało, nie wiadomo kiedy.... i zleciało moim rodzicom, 38 lat. I nie zdążyli się sobą nacieszyć a teraz z bólem serca patrzę, jak się żegnają. I nie umiem się z tym pogodzić, choć mam świadomość, że pewnie i mi przyjdzie tak kiedyś żegnać mojego męża...
W Polsce kobiety żyją dłużej niż mężczyźni - tak mówią statystyki. Zostać samemu po tylu latach razem - to dla mnie coś niewyobrażalnego.
W obecnym stanie każda chwila razem wydaje mi się za krótka a czas osobny - zmarnowany. Mechanicznie wykonuję codzienne czynności, które w obliczu życia i wieczności nie mają żadnego znaczenia. Czekam, by być w domu, z bliskimi. A tam każda chwila sprzeczek czy zniecierpliwienia tez wydaje sie byc zmarnowana i pozbawiona sensu.
Bardzo trudno czas przekuć w coś wartościowego. Nie zawsze się udaje. Ale myślę, że w ostatecznym bilansie wyjdzie, że było o co walczyć... choć wtedy i tak okaże się, że było go za mało I nijak nie ma sposobu, żeby go wydłużyć.

Trzymajcie się, Kochani.