Muszę mieć jakąś czapkę. Ładną, fioletową, moją, najmojszą.
Tym razem mus dopadł mnie wcześniej, bo gdy zobaczyłam czapkę Rene, zamarzyłam o identycznej.
Niestety, włóczka jest w Polsce nie-do-dostania :(
Musiałam wymyślić coś innego.
Rozgrzebałam moje sto pudeł z włóczkami i w ręce mi wpadła moja ukochana corriedale ręcznie przędziona i farbowana przez samą mistrzynię Laurkę:) Zupełnie o niej zapomniałam!
Podumałam nad motkiem, przewinęłam, i doszłam do wniosku, że wzór z czapki Rene nie pasuje do niej, że w paskach będzie on niewidoczny.
Postawiłam więc na prostotę.
Do tego czapka miała być inna niż wszystkie. Bo workowata. Bo wyciągnięta. Bo na luzie.
Wszystkie moje dotychczasowe czapki to tzw. przyklapki - ściśle przylegające do głowy.
Tym razem chciałam mieć gdzie schować wszystkie włosy, gdy przyjdą mrozy, żeby mi się nie poniszczyły.
No i mam:) Znalazłam odpowiedni wzór:) Oto efekt 3 wieczorów pracy:
Czapka jest na tyle duża, że można też zawinąć otok i wtedy uszy są grzane podwójnie a czapka jest krótsza (choć nadal ma luzy) :)
Uwielbiam ją:) Niestety z motka zostało niewiele, a szkoda, bo chętkę mam na komin do kompletu.
Dane techniczne:
Wzór: Rikke hat
Druty: 2,75 i 3.75
Zużycie: Niecałe 100 gram, nie wiem ile metrów:(
Włóczka: Ręcznie przędziona i farbowana wełna owiec rasy Corriedale.
Na razie jednak muszę poprosić o pomoc krasnale, które Dodgers ostatnimi czasy znalazła we Wrocku, bo dopadło mnie jakieś choróbsko i przejść nie chce. Skutkuje to niemożnością trzymania drutów w łapkach, a na drutach aktualnie plącze się piękne malinowoczerwone coś. :)
Świetna czapka,pięknie w niej wyglądasz.Włóczka-bossska :-) Pozdrawiam,Maja
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńWłóczka jest naprawdę niesamowita:)
Śliczna i twarzowa.
OdpowiedzUsuńAmeryki nie odkryję, pisząc, że urodę takich włóczek eksponują oczka lewe (albo francuz) :)
OdpowiedzUsuńsuper!
Masz rację, nie ma sensu kombinować, włóczka świetnie broni się sama bez dodatkowych wzorków.:)
UsuńWitam, właśnie odkryłam twojego bloga i od razu dodałam do zakładek:)tez dopadła mnie ta choroba czapkowa i robię bez końca.Pozdrawiam i zdrówka życzę!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę i zapraszam:)
UsuńŚliczna czapa, też lubię takie "krasnalki" :) Nistety krasnale z Wrocławia ne bbyły mobilne, pściły tam korzonki i nie dało się ich podpierniczyć, bo bym to zrobila i Tobie wysłała ze dwa :) Kuruj sie Kochana, bo ja czekam na to czerwone coś :)))
OdpowiedzUsuńNo widzisz, ja do tej pory nie byłam przekonana do krasnalek, ale w końcu już pora się zacząć odmładzać, nie tylko w fotoszopie:)
UsuńDodgers, trzeba większe śniadania jadać i następnym razem dasz radę krasnalom...przydałyby się...;)
Fajna czapa - pasuje do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńDzięki:)
Usuńi tak jak mówiłam czapa piękna!!!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńOoooooch - czapkoza, mówisz? Ciężka choroba, jakże ją rozumiem!
OdpowiedzUsuńMamy zatem nowe słówko do dziewiarskiego słownika:D:D:D
Czapa krasnalska zwykła i cudna - pokaż zdjęcie ze schowanymi włosami!
Bu-zio-le:***
Ze schowanymi wyglądam jak penitentka szkółki katolickiej dla dziewcząt:) Nie pokażę, ale czasem tak chodzę - dla ochrony włosów:)
UsuńCzapka jest przefajna, a kolory bajeczne po prostu!!! ... a jak pięknię współgra z makijażem oczu ;)
OdpowiedzUsuńLaura ma rękę do farbowania i przędzenia - to dzięki niej:)
UsuńBardzo to fajny ten fason, prawda? Bardzo Ci w niej ładnie.
OdpowiedzUsuńWłóczka - marzenie. A makijaż ócz to chyba pod kolor wełny był robiony? ;-)
Fajny i prosty w wykonaniu.
UsuńA makijaż to po prostu mój ulubiony, na fioletowo maluję się prawie zawsze:)
Pięknie :D
OdpowiedzUsuń