poniedziałek, 29 listopada 2010

Misty Fog vol.2

Dziś mało pisania a sporo zdjęć.

Szla już był identyczny, to Misty Fog. Dokładnie ta sama włóczka, druty i wielkość. Wzór można dostać od Jagienki - wystarczy napisać maila:) (poprawiłam link - już działa).

Jeśli jednak jest problem w skontaktowaniu się z autorką wzoru, to schemat został też zastosowany w innych szalach dostępnych za darmo:

Pooling Streams stole

Dancing Cranes Stole

Japanese Feather and Fan Shawl

Seas Shawl


A szal jest miękki, ciepły, delikatny, jak poranna mgła. :)










środa, 24 listopada 2010

Angora Gold BD

Ponieważ dostaję mnóstwo pytań o tę włóczkę ("nigdy więcej" z poprzedniego wpisu), no to wyjaśniam, o co chodzi.

Alize, to firma turecka - czyli to samo w sobie mówi mi, że wełna jest z niższej półki. Ale nawet z tej niższej potrafią być całkiem dobrej jakości - niektóre Yarn Art, Himalaya i nawet niektóre Alize też.

Moim zdaniem Angora Gold do nich nie należy.

Od cieniowanych włóczek wysokiej jakości oczekuję przenikania kolorów płynnego, ewentualnie zmiany kolorów o jeden odcień. Pięknie kolory układają się w wełnach estońskich, ciekawie przechodzą w Padisah, gdzie do nitki podczas przędzenia dodaje się stopniowo inny kolor.

Od wszystkich włóczek z niewielką ilością wełny naturalnej lub moheru oczekuję jednego - przyjemnych wrażeń dotykowych. Bo wiadomo, że wełna lubi gryźć i moher też.

Producent mówi o włóczce tyle:

motki 100g - 550m

skład: 80% akryl, 10% moher, 10% wełna

Ze względu na niską zawartość moheru i wełny oczekiwałam miłej w dotyku włóczki. W motku i zdjętej z drutów chuście trochę gryzła. Włóczki jednak mają to do siebie, że po praniu i płukaniu w płynie zmiękczającym stają się milutkie i mięciutkie.

Angorze Gold nie mogę zarzucić nic w sprawie miękkości - po praniu stała się puszysta i fajna, natomiast zaczęła żreć jak wściekła. Nieprzyjemnie ostre drapanie czułam nawet przez bluzkę.

Jestem bardzo, bardzo wrażliwa na to i wiem, że dziewczyny włóczkę chwaliły i ich nie gryzła. Mnie jednak gryzła i to bardzo.

Kolejną sprawą są kolory. Przenikanie kolorów polega tu na tym, że barwy o zbliżonych tonacjach są stopniowo dodawane w małych kawałkach - ciemna zieleń - jasna zieleń, ecru, róż, fiolet, czerwień.

Nie jest to idealny sposób, ale może być. I jeden motek był ok. Natomiast w drugim - jakiś kosmos. Odcinki kolorów dominujących były bardzo krótkie, po jasnej zieleni nagle od razu były kawałki ciemnej czerwieni i inne takie niespodzianki. By kolory ładnie się ułożyły, musiałam pociąć cały motek i ułożyć kolory tak, jak chciałam. Trochę mi było żal, nie lubię supełków, ale żal mi zmalał, gdy podczas przewijania w motku trafiłam na supły "fabryczne". Pośrodku motka na chybił trafił była ordynarnie dowiązana nitka innego - kontrastowego koloru.

Dziewczyny na blogach piszą jeszcze o długości - że jest mniejsza niż deklarowana na banderoli. Miałam również wrażenie, że jeden motek jest mniejszy, ale nie mam wagi elektronicznej i nie mogłam tego potwierdzić.

Zaletą włóczki jest to, że jest równa, całkiem przyjemnie się z niej robi, nie skrzypi mimo dużej zawartości sztucznego włókna i jest ciepła. No i niedroga i wydajna.

Mimo wszystko jednak jej nie polecam i sama dla siebie jej nie kupię - chyba, że ktoś będzie chciał coś z tej włóczki mieć zrobione, znając jej wszystkie wady i zalety.

EDIT: 8.05.2011 W kolejnych motkach nie znalazłam ani jednego supła i kolory były ułożone dużo lepiej. Widocznie trafiłam na jakąś trefną partię poprzednio. Włoczka trochę zrehabilitowana:)

wtorek, 23 listopada 2010

Rajska jabłoń

Tak tę chustę nazwała Bernadka, bo to ona ją pierwsza zrobiła. A potem już poszło, znalazły się następczynie.

Zestaw kolorystyczny spodobał się tez pewnej osobie i dlatego powstała ta chusta.

Moja pierwsza Gail (wzór darmowy z ravelry):




Zdjęcia tylko płaskie, bo musiałam chustę szybko zapakować i wysłać, a i pogoda była niesprzyjająca. Chusta jest duża, taka do otulenia się, wzór bardzo mi się podoba i po pierwszych potyczkach i zrozumieniu podwójnego narzutu bardzo fajnie się go robiło.

Dane techniczne:

- druty chyba 5mm KP,

- szerokość - chyba 220cm,

- długość - za nic sobie nie mogę przypomnieć,

- włóczka - Angora Gold BD formy Alize (i nigdy więcej),

- zużycie - jakieś półtora motka.


Chusta jest już u właścicielki, ale wrażeń z noszenia nie znam jeszcze.:) Może się doczekam na maila:)

piątek, 19 listopada 2010

Enigma czyli język dziewiarek

Odkąd w jednym popularnym sklepie na jednym popularnym czacie siedzą sobie dziewiarki, jest nam bardzo wesoło.

Ktoś kiedyś pytał o blokowanie - co to jest.

Jako językoznawca frazeolog nie mogłam oprzeć się, by nie wypisać tu kilku "kwiatków" z tajnego słownika dziewiarek.

Objaśnień nie będzie, bo język przestałby być tajny.

Jeśli macie jeszcze jakieś propozycje, wpisujcie proszę, to uaktualnię nasz tajny, barwny dziewiarski język:)

a ciotka Regina na drutach pogina (dzięki Aga:))
adopcja włóczek
agęt (pisownia zamierzona)
awizonosz
baba lub Babka Rainbowowa - nie na określenie kobiety
boliwia
bulka, a nie bułka :) I nie do jedzenia:)
chusta z alpaki i chusta z angory - wcale nie na określenie chusty
czekamy na duńską inwazję
czwartek oznacza tak samo środę jak i przyszły poniedziałek
dyliżans
dziurdzianie
Dżepetto :)
gdzie admin nie może, tam babę pośle:)
iść do łóżka z włochem, duńczykiem... i ich macać;)
loki murzynka :)
maniuś - wcale nie imię ani żaden facet:)
Matka Chrzestna Od Ponczków vel Miszczu od Ponczków
mieć Włocha na kolanach
mizianie i macanie ogólnie:)
miziać się z wielbłądem:)
młotki, nowe młotki:) nie do wbijania gwoździ:)
paczkonosz
pocieszajka
ponczek a raczej ponczko
precelki
sabat
siedzieć na Evereście
skończyć gada i przyszpilić
sprawdzić chustę:)
świstakować
urugwajczyk, duńczyk i włoch - wcale nie na określenie ludzi i ich narodowości
wielbłąd - wcale nie na określenie zwierzęcia
włoch siedzi (jak) na szpilkach
wykończyć (trzech) urugwajczyków
Zenek, w wersji rozszerzonej Zenek fikołek:)


Kto wie, to wie, a reszta niech zgaduje:)

czwartek, 18 listopada 2010

W czasie deszczu

W czasie deszczu dziewiareczki się nie nudzą, o nie:)

W ostatnią sobotę pogoda nas nie rozpieszczała, więc rozpieszczałyśmy się same, za sprawą naszej koleżanki Gosi, której bardzo dziękuję za spotkanie:)

Było wesoło, smacznie, z mizianiem, czyli to, co dziewiarki lubią najbardziej:)

I fotorelacja:

Mizianie moteczków - nawet psina się załapała:)

Podziwianie misternego kubraczka dla lalki, która do złudzenia przypominała dziecko:)

Podziwianie tęczowych prac:

i cuuudnych japońskich drutów:

niektórzy się alienowali i przez długie godziny kręcili zwijarką;)

I na specjalne życzenie Tuptupa:*

Było nas sporo więcej a hitem wieczoru okazała się piwnica pełna skarbów włóczkowych, na widok której szczęka kłapnęła mi o terakotę. Czas jak zwykle minął zbyt szybko, no ale to przecież nie ostatnie nasze spotkanie:) Prawda?:)

niedziela, 14 listopada 2010

Słowo na o...

Czy wiecie co to za słowo?

Takich doznań dostarcza pewien facet:) Wyjątkowo nie jest to osobisty mąż:)

Choć w sumie o faceta najmniej tu chodzi, bo on tylko przytargał do domu ogromniaste pudło.

Bo takich doznań, niezwykle radosnych, dostarcza zawartość owego pudła:

I niebywała radość rozpakowywania, macania i miziania:)

A tu w trakcie segregacji na poszczególne kolory:

Te moteczki przyjechały aż z Urugwaju, to jest moje ulubione merino - niebywale delikatne i miękkie. I nie tylko moje, bo zawartość paczki została też podzielona na inne maniaczki dziewiarstwa ręcznego. :)))

Dziewiarski o... (no ale nie powiem, bo podobno nie wypada:)

poniedziałek, 8 listopada 2010

Baby Cashmerino DB

Baby Cashmerino, to cudna włóczka cenionej firmy Debbie Bliss, o składzie: 55% merino, 33% mikrofibry i 12% kaszmiru. W motku 50 g jest jej 125 metrów.

Włoczka jest mięciutka i bardzo przyjemna w robocie - nic nie skrzypi, warkocze pięknie się układają, a nitka nie rozdwaja się - jest bardzo dobrze skręcona.

Pierwszy raz zdarzyło mi się, by na banderoli był dobrze opisany rozmiar drutów, robiłam na 3,5 i były idealne.

Włóczka po praniu zrobiła się lejąca i pięknie sama się ułożyła. Przed praniem dół golfika się zwijał, po praniu pięknie sam się ułożył i tak został.

Włóczka nie ma włoska, więc nie powinna się mechacić, zresztą jakość włóczek DB jest na wysokim poziomie.

Do tego jest cieplutka - przyjemnie grzała w ręce już podczas robienia.

Bardzo, bardzo ja polecam i jak tylko magazyn w moim ulubionym sklepie zostanie uzupełniony, to sięgnę po nią na pewno:)

czwartek, 4 listopada 2010

Szaliszcze

Skończyłam wstrętny szal, ze wstrętnej fioletowej Luny na wstrętnych drutach 10mm.

A czemu wstrętny? Bo nitka się nie chciała za nic skończyć. Założyłam, że zużyję cały motek, ale nie dałam rady. Poddałam się, gdy zmierzyłam szal i stwierdziłam, że jest wystarczająco długi.

Miałam rację, bo szal po rozciągnięciu uzyskał długość 235 cm + frędzle. Na szerokość ma 40cm.

Na drutach 10mm robi się koszmarnie. Trzeba pilnować nitki, zwłaszcza jak się wyrabia 5 oczek z 5 oczek, to w ostatnim lubi coś spaść.

No dobrze. Tak naprawdę to wzór mi się bardzo podoba i jak już zapomnę, jak trudno mi było robić na tych dziesiątkach, to też sobie taki zrobię.:)

A ten poleciał na aukcję charytatywną na rzecz dzieci dotkniętych autyzmem, którą organizuje Makneta:)





Fotki płaskie i z lampą, ale nie było czasu ani pogody. Popełniłam tylko błąd (chyba), bo go zblokowałam a te gniazdka ładniej wyglądały bez naciągania. Do rozważenia na przyszłość:)

Seremity i inne chętne, wzorek do pobrania STĄD.

wtorek, 2 listopada 2010

Komplecik na chłodne dni

Jestem chora, nadal skrzypię, ale antybiotyk chyba zaczął działać, więc pokazuję to, co od dawna leży i czeka na pokazanie.

A jest to komplecik dla uroczej panienki na chłodne dni z bardzo miękkiej włóczki Baby Cashmerio DB o cudnym składzie merino, mikrofibry i kaszmiru.

Na komplecik zużyłam niecałe 3 motki włóczki. Robiło się bardzo przyjemni i ze zdziwieniem zauważyłam, że po praniu czapka i golfik stały się jeszcze miększe, takie lejące. Nic nie musiałam przypinać, by brzeg się nie zwijał - dzianina sama się ułożyła.

Za to schła nieprawdopodobnie długo. Druty skarpetkowe 3,5 mm (ja robię na czterech a nie na pięciu:).




Przyznam się, że z czapkami mam problem. Zawsze robię je zbyt płytkie, takie, że ledwie zakrywają czubki uszu. Tym razem wolałam nie popełnić tego błędu i zrobiłam czapkę... ciut za długą. :)

Na szczęście właścicielce się podoba i to jest dla mnie najważniejsze:)