poniedziałek, 28 czerwca 2010

Rozliczenie planu robótkowego

Nie próżnuję, o nie. Robótkowy dzień zaczynam o jakiejś 6.15 w samochodzie, w drodze do pracy i w zasadzie każdy wolny moment wykorzystuję na robótki. Tylko z moim tempem coś nie tak, jeszcze za mała wprawa.

Ponieważ w planie robótkowym się pozmieniało, to sobie wypunktuję od nowa co i jak.

Liściaste poncho, skarpetki, ruda chusta i kamizelka skończona - kamizelka czeka na sesję zdjęciową, może dziś się uda (o ile zmuszę się do założenia jej w taki upał). Zrobiona jest też sukieneczka, ale czeka na pochowanie nitek, blokowanie (mam nadzieję, że Gokova sie blokuje) i wstążeczkę i guziczki.

A potem w kolejności na tapecie:

1. Czarna bluzka z czarnej włoczki thin&thick.

2. Top/kamizelka z Lolipop:

źródło: gazeta.pl

3. Bluzka z białej Loreny - jeszcze nie wiem jaka, może taka - o ile uda mi się przebrnąć przez tłumaczenie:

źródło: www.elann.com

4. Topik z cieniusieńkiej szarej bawełny (jak znajdę wzór tego ażurku).

źródło: ravelry.com

5. Szal Ocean Waves - tym razem dla mnie.

6. Tunika z First Class Rozetti.


źródło: osinka

7. Chusta Aeolian z urugwajskiego merino w kolorze amatista.

źródło: ravelry.com

8. Aeolian z Fonseki Yarn Art.

9. Kamizelka dla Smyka z padisah.

10. Bolerko z czerwonej padisah dla mnie.

11. Golf z niebiesko-sliwkowej padisah.

12. Bluzka ze śliwkowej padisah.

13. Rozpinany sweterek z zielono-amarantowej padisah (tak, mam tej włoczki aż tyle).

14. Sweterek (ale nie wiem czy ten z liściem, bo nie mam wzoru) z fioletowej Elian Nicky.

źródło: ravelry.com

15. Chusta łabędzia z urugwajskiego merino w odcieniach niebieskiego.

źródło: ravelry.com

16. Kremowy żakiecik z Chainette.

źródło

17. Cardigan z Shetlandu szarego.

źródło: ravelry.com

18. Żakiecik z fioletowego Shetlandu.

19. Maskotka dla Smyka z żółtego budyniu waniliowego.:)

20. Jedwabna bluzka.

21. Bluzka z burgundowej Regii Silk (może taka):

22. Bluzka z biało-czarnego merino z Urugwaju.

23. Chusty z pozostałych kilku motków z urugwajskiego merino, w którym zakochałam się obłędnie (może swallowtail, haruni, może cos jeszcze).

Tak, to plan na kolejne 3 lata. Nijak nie widzę możliwości narzucenia sobie krótszego terminu. A włoczek pięknych w pasmanteriach przybywa i chciałoby się, chciało...

Jestem ciężko uzależniona po prostu.


sobota, 19 czerwca 2010

Chusta Padisah

Zakupiłam tej włóczki w kolorze "nie-do-dostania" cały kilogram i czaiłam się, co z niej zrobić.

Przyjaciółka namówiła mnie na chustę.

No więc zrobiłam - z głowy, bez konkretnego wzoru, tylko ażur ściągnęłam ze Swallowtail. Sama też kombinowałam, jak dodawać oczka, żeby się zawijała.

Podczas robienia chusta wydawała mi się ciągle za mała. Po zblokowaniu okazała się spora - taka jaką chciałam:) Jest mięciutka i w słońcu pięknie się mieni.




Na chustę wyszło mi 4 motki z kawałeczkiem (400 g), robiłam na drutach 4 mm.

Jestem z niej bardzo zadowolona:)

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Chora

Chusta nie może doczekać się sesji zdjęciowej, bo jestem chora i lekko kulawa na dodatek.

Z tego też powodu niedzielne atrakcje w postaci śpiewania i popołudniowych spotkań szarotkowych mnie ominęły.

Jutro muszę na trochę do pracy iść, ale potem zlegnę domu i myślę, że skończę na dniach kamizelkę.

Zapowiada się obiecująco, aż mi żal, że to podły akryl aniluxu.

Zobaczymy jeszcze, czy ja w tym czymś będę wyglądać równie fajnie. Zrobiłam ciut mniejsze niż sweterek, który zwykle noszę, bo wszyscy mnie ostrzegali, że akryl się rozciąga. I boję się trochę efektu baleroniku owiniętego sznurkiem.

Ale cóż - zobaczymy:)

wtorek, 8 czerwca 2010

Prucie i dzierganie

Antoska, wzór na fioletowy szal jest TU.

A ja skończyłam kolejną chustę, która się suszy rozpięta na wykładzinie i zajmuje pół pokoju. Czeka na swoją sesję.

A na drutach mam czarny akryl, który przekształca się w kamizelkę/pulowerek - nigdy nie wiem czym to się różni, ale babcia mówi, że się różni.

Miała to być Czarna Wdowa wg przepisu z Fabryki Unikatów, ale po drugim pruciu zmieniła mi się koncepcja i będzie twór własny.

No więc sobie tworzę i próbuję przełożyć to na druty między jednym kaszlnięciem a drugim i w efekcie padam z nóg, bo doba za krótka. Dziś zaspałam do pracy, ale to raczej efekt mocno trzymającej choroby niż robótek, bo oczy mi się same zamykają a nie siedzę po nocach.

No i czekam na bardzo fajne i miękkie urugwajskie motki.

Po prostu kocham te włóczkę, no cóż poradzić. Nawet próbowałam coś z niej zrobić, citronową chustę, jednak w pstrokatym nie widać było, że to citron i poszło do prucia.

No więc wychodzi na to, że więcej mam prucia niż dziergania.

A w niedzielę wychodzimy z drutami do ludzi:) Niech nas zobaczą w Tygodniu Dziergania Publicznego:)

Mam nadzieję się podleczyć do tego czasu.