Chusta nie może doczekać się sesji zdjęciowej, bo jestem chora i lekko kulawa na dodatek.
Z tego też powodu niedzielne atrakcje w postaci śpiewania i popołudniowych spotkań szarotkowych mnie ominęły.
Jutro muszę na trochę do pracy iść, ale potem zlegnę domu i myślę, że skończę na dniach kamizelkę.
Zapowiada się obiecująco, aż mi żal, że to podły akryl aniluxu.
Zobaczymy jeszcze, czy ja w tym czymś będę wyglądać równie fajnie. Zrobiłam ciut mniejsze niż sweterek, który zwykle noszę, bo wszyscy mnie ostrzegali, że akryl się rozciąga. I boję się trochę efektu baleroniku owiniętego sznurkiem.
Ale cóż - zobaczymy:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz