wtorek, 25 czerwca 2013

Wyróżnienie

Ponieważ dzieje się u mnie szal w ilości 2 rzędy raz w tygodniu, to trochę to potrwa, zanim go skończę.
W międzyczasie będę Was męczyć innymi tematami.
Po głowie mi chodzą różne takie kosmetyczno-włosowe, ale jakoś nie mam odwagi...

W każdym razie od karolinakropkakom dostałam kolejne wyróżnienie:) Ona to lubi mnie wypytywać:)





Wyróżnienie to przyznaje się blogom o liczbie obserwatorów mniejszej niż 200 osób.
Oto zasady tego wyróżnienia :

1. Napisz 11 losowych faktów o sobie.
2. Odpowiedz na 11 pytań.
3. Odwiedź pozostałe 10 blogów nominowanych razem z Tobą.
4. Nominuj 11 innych blogów do 200 obserwatorów, które przekazują nominacje dalej układając 11 własnych pytań.

No to czego o mnie jeszcze nie wiecie?
1. Jestem zbiorowiskiem chorób wszelakich, od alergii po insulinooporność i wiele innych:)
2. Od 12 lat jestem szczęśliwą mężatką a od 11 lat mamą dorastającego już syna.
3. Męża poznałam przez internet a oświadczył mi sie po miesiącu znajomości - na czwartym spotkaniu na żywo.
4. Mam schizę na punkcie zdrowego odżywiania - studiuję etykiety produktów i coraz mniejszą mam ochotę jeść jedzenie ze sklepów.
5. Schiz mam w ogóle wiele - wariuję na punkcie fajnych długopisów, piór wiecznych, kapeluszy i kosmetyków do włosów.
6. Od roku jestem włosomaniaczką, co przejawia się w obsesyjnym dbaniu o włosy, naturalnych metodach pielęgnacji i kupowaniu tooony odpowiednich odżywek, olejów i myjadeł do włosów.
7. Co jakiś czas zakochuję się bez pamięci jak nastolatka w aktorach. Był czas Conerrego, Pierca Brosnana, Orlando Blooma, Shane Westa, Roberta Pattinsona... Obecnie nastał czas Matta Boomera:


8. Marzy mi się nauka języka japońskiego, ale nie mam odwagi i czasu, by się za to zabrać. Przeraża mnie kanji.
9. Nie cierpię zimna, chłodu, wiatru i ubierania się w ciepłe rzeczy. To mówię ja - miłośniczka nart i łyżew:)
10. Jako nastolatka pisałam pamiętniki. Mam je do dziś:)
11. Potrafię śmiać się do rozpuku 20 minut bez przerwy... o ile zajdą odpowiednie okoliczności:)

I pytania Karoliny:

1. Zatłoczone centrum miasta czy raczej bezludna wyspa. - bezludna, z drutami, książką i błogim nicnierobieniem:)
2. Co Cię najbardziej denerwuje w ludziach. - zakłamanie, nieuczciwość i intryganctwo.
3. Zakupy to u Ciebie szybka decyzja czy godziny spędzone na czytaniu etykiet. - ponieważ teraz wszyscy oszukują, więc dokładnie czytam etykiety.
4. Najpierw mówisz potem myślisz czy długo ważysz słowa zanim się odezwiesz. - różnie, zależy od wagi omawianego problemu i mojego stanu emocjonalnego:)
5. Robisz jedną rzecz od początku do końca czy kilka jednocześnie. - zazwyczaj jedną od początku do końca. Nie cierpię niedokończonych spraw:)
6. Niepowodzenie Cię zniechęca czy raczej daje kopa by dalej próbować. - najpierw zniechęca, ale potem biore się w garść, obmyślam, czy warto próbować jeszcze raz i jeśli tak - próbuję:)
7. Dajesz drugą szansę czy skreślasz osobę, która cię zawiodła. - daję drugą szansę, czasem nawet trzecią. Ale jak ktoś zawodzi ciągle, kończę definitywnie znajomość.
8. Zwierzę - zwykły towarzysz czy przyjaciel po którym płaczesz. Nie wyobrażam sobie, żeby zwierzę mogło nie być przyjacielem:)
9. Największa tragedia kulinarna w Twoim życiu. - nie pamiętam... chyba jak spaliłam gotujące się ziemniaki... siedziałam przy stole obok kuchenki i zaczytałam się na amen w jakiejś książce. Dopiero mama, gdy wróciła do domu, uratowała dom przed pożarem a smród dymu z ziemniaków czuć było w domu kilka dni....
10. Lubisz niespodzianki czy zaczynasz czytać książkę od ostatniej strony. - ksiązki czytam od początku do końca, ale często sprawdzam o czym jest film, zanim go obejrzę w kinie.
11. Filmy grozy czy raczej komedie romantyczne. - raczej sci-fi, fantasy, dramaty, filmy akcji... komedie romantyczne i filmy grozy tylko wtedy, gdy są dobre. Czyli rzadko.

Uff, przebrnęłam. 
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam, i że Karolina ma satysfakcję. 
A blogów do wytypowania jest tyle... że zajmę się tym później:)

wtorek, 11 czerwca 2013

Ponczko

Dziekuję Wam, Dziewczyny, za tyle miłych słów, życzliwości i wsparcia.
Bardzo dodałyście mi otuchy i zupełnie inaczej spojrzałam na swoją sytuację.:)
Powoli ogarniam temat i zaczynam się odnajdywać w tych nowych warunkach.
Wypracowałam sobie dietę, która się na razie sprawdza i jest zupełnie smaczna - trzymam się jej bardzo ścisło i wierzę, że uda mi się kiedyś opanować chorobę.
Na szczęście już nie muszę mierzyć poziomu cukru tak często, więc palce odpoczywają i leczą się z mikrowylewów (mam ekstremalnie wrażliwe palce). Daję radę!:)))
Do tego konieczność poradzenia sobie w nowej sytuacji zaowocowała chęcią zrobienia porządków w przestrzeni wokół mnie. Na pierwszy rzut poszła szafa pełna ubrań z kategorii "jak schudnę". Okazało się, że mogę przestać płakać, że nie mam się w co ubrać, bo nareszcie w szafie są rzeczy, które pasują, są praktyczne i wygodne - i tylko te:) Dopiero teraz widać ile mam fioletowych, czerwonych i szarych ubrań:)
Stare, za ciasne ciuchy powędrowały do innej szafki, do której zajrzę, jak już schudnę naprawdę:)))
W kolejce do porządkowania jest szafa, która pełni funkcję składowiska na wszystko, szafa synka i albumy ze zdjęciami. Odkąd mam aparat cyfrowy, nie wywołuję zdjęć, w albumach są tylko te z okresu początków naszego małżeństwa i wczesnego dzieciństwa synka. Ostatnio wywaliłam z dysku ponad 10GB zdjęć niepotrzebnych i nieudanych a przy okazji zrobiłam sobie wspomnieniową podróż do przeszłości. :)
Do tego gruntownie porządkuję sprawy finansowe, sukcesywnie pozbywam się z domu rupieci, rzeczy nieużywanych, zużytych częściowo a stojących od lat w szafkach kosmetyków i przeterminowanych lekarstw. Jeśli śledzicie mnie na FB, wiecie, że wystawiłam też na sprzedaż po bardzo niskich cenach prawie nie jeżdżony rower synka oraz moją największą konkurentkę - ukochane autko osobistego męża:)

I w tej uporządkowanej przestrzeni czuję się fantastycznie:) Jestem pełna zapału, oby mi szybko nie przeszło:)

I dziś do pokazania mam ponczko:) (Doro ma podobno prawa autorskie do tej nazwy, ale chyba mnie nie zje:))




Ponczko powstało przypadkiem, z potrzeby chwili. Teściowa moja obchodziła imieniny i jak zwykle powstał problem pt. "co by tu..."
Przyszło mi wtedy do głowy, że w  przepastnej szufladzie z tysiącem motków mam kilka w takich kolorach, które tylko moja teściowa uwielbia. Brązy, rudości i beże to jej bajka:)))
Ponczko wzorem gładkim, najprostszym z możliwych, robione od góry do dołu metodą prowizorycznego nabierania oczek, by potem dorobić golf odpowiedniej szerokości. Kolorystyka włóczki gryzła mi się z każdym wzorkiem a na gładkim ściegu pokazała całą swoją urodę.
Włóczka to Rossa firmy Opus - 100% akryl, dość miły w dotyku, nie sznurkowy i nie rozciągający się. Nie będę specjalnie opisywać tej włóczki, akryl jaki jest, każdy widzi. Jedni go tolerują, inni nienawidzą.
Ten wydaje się być z tych "szlachetniejszych":) Nie skrzypiał w robocie.:)
Na ponczko zużyłam ponad 6 motków, druty 5mm. Wyszło pokaźne, bo też i moja teściowa jest słusznego wzrostu:) A wzorek sam się ułożył z rudo-brązowych paseczków:) I całkiem mi się to podoba:)

wtorek, 4 czerwca 2013

Zmiana planów

Nie takie miałam plany, by pisać tu o problemach dnia codziennego.
Miało być miło, przyjemnie i relaksująco.
Ale cóż, życie nie wybiera.
Poważne zmiany w pracy, życiu, do tego choroby....
Uczę się nowego stylu życia wymuszonego przez słodką chorobę, nowego sposobu jedzenia, ciągłego nakłuwania...
Wiem, że da się z tym żyć, ale na razie nie jest łatwo.
Pracowo-domowe obowiązki ledwie ogarniam, ale nie wystarcza sił na nic innego, nawet na drutowanie.
Zaglądam do Was, Kochane, czytam Wasze blogi w czytniku rss...
Jak się ogarnę, to wrócę..., może w weekend uda się zrzucić z aparatu zdjęcia ponczka, które robiłam w marcu...a teraz na drutach na zmianę cieniutki szal ze znanej serii i kocyk dla dziecka.... trzymajcie kciuki, by kryzys minął:)