Nie takie miałam plany, by pisać tu o problemach dnia codziennego.
Miało być miło, przyjemnie i relaksująco.
Ale cóż, życie nie wybiera.
Poważne zmiany w pracy, życiu, do tego choroby....
Uczę się nowego stylu życia wymuszonego przez słodką chorobę, nowego sposobu jedzenia, ciągłego nakłuwania...
Wiem, że da się z tym żyć, ale na razie nie jest łatwo.
Pracowo-domowe obowiązki ledwie ogarniam, ale nie wystarcza sił na nic innego, nawet na drutowanie.
Zaglądam do Was, Kochane, czytam Wasze blogi w czytniku rss...
Jak się ogarnę, to wrócę..., może w weekend uda się zrzucić z aparatu zdjęcia ponczka, które robiłam w marcu...a teraz na drutach na zmianę cieniutki szal ze znanej serii i kocyk dla dziecka.... trzymajcie kciuki, by kryzys minął:)
Trzymamy kciuki ;-)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Violu, ogarniesz to wszystko powoli i będzie lepiej :-) Ściskam.
OdpowiedzUsuńViolu, mój Tata z cukrzycą żyje wiele lat, jest aktywny, pomimo słusznego wieku (76 l.) nadal pracuje, jest aktywny fizycznie. Ważne, aby przestrzegać reguł i dbać o siebie. Dasz radę i życzę wytrwałości. Nie mogę się już doczekać zdjęć szala.
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze :-) Zobaczysz.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Ciebie.
Pozdrawiam serdecznie.
Kochanie, żyję z tym balastem już 17 lat - kłucie 3 x dziennie + tabletki i powiem tak - do wszystkiego da się przyzwyczaić. Łatwo nie jest, kłamać nie będę...szczególnie gdy kuszą słodycze (lody, lody !) ale złe samopoczucie - osłabienie, totalne zmęczenie, nic się nie chce robić - hamuje apetyt. Ogólnie - głowa do góry - da się żyć, nawet z koniecznością wyrzeczeń kulinarnych ...powodzenia
OdpowiedzUsuńOj, niefajnie. Trzymam kciuki. Trochę wiem, jak to jest, bo psiapsiółka mojej córy od kilku lat z tym żyje. Tylko ona młoda jeszcze i się specjalnie nie przejmuje. :(
OdpowiedzUsuńViolu głowa do góry,dasz radę.Powoli oswoisz się z nowym życiem.Będzie dobrze.Czekam na szal i inne cudności.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńtrzymam, nieustająco. a i Ty się trzymaj kochana!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki-dasz radę z tą chorobą da się żyć i normalnie funkcjonować tylko trzeba się z nią oswoić.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Anita
Trzymam.Trzymam kciuki z całych sił.Pogody ducha Ci życzę.Pozdrawiam bardzo serdecznie
OdpowiedzUsuńMaja
Trzymam za Ciebie kciuki Violu! Mocno trzymam!!! Duże zmiany zawsze wymagają czasu... Mam ogromną nadzieję, że dotrzesz do tego, co da Ci siłę. Ona drzemie w każdym z nas, czasami tylko trzeba głębiej pokopać ;) Niestety dołączyłam nie dość wcześnie jak widzę, żeby wiedzieć coś więcej o Twojej chorobie, bardzo żałuję. Nie udało mi się do tej pory przejrzeć całego Twojego bloga, ale trzymam kciuki, naprawdę trzymam i ciepło Cię pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńGłowa do góry. Dasz radę. Ogarniesz wszystko. Z cukrzyca można żyć, dobrze żyć. Dwa przykłady z mojej rodziny: mama choruje już 40 lat (ma 89) - jest ciągle bardzo aktywna i nie ma aż tak poważnych powikłań cukrzycowych, o których się opowiada. Brat też choruje: pracuje, co tydzień idzie w góry, albo sam, albo z wycieczką (jest też przewodnikiem górskim). Samodyscyplina, aktywność - to też leki na cukrzycę. Trzymaj się.
OdpowiedzUsuńPrzykro, że ta słodka tylko z nazwy choroba Cie dopadła; wiem, że bywa nie łatwo;(życzę więc dużo sił i pogody ducha - będzie dobrze! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki, początki są zawsze najgorsze, potem będzie z górki, głowa do góry :)
OdpowiedzUsuńPoradzisz sobie Violu, trzeba się tylko tego wszystkiego nauczyć i przyzwyczaić, głowa do góry a ja mocno trzymam kciuki,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMałgosia
Da się z tym żyć - Słodka Kobietko :-*
OdpowiedzUsuńMocno trzymam kciuki. Dasz radę. Pozdrawiam gorąco.
OdpowiedzUsuńViolu - poczytaj też o pszenicy, jej złym wpływie na słodką chorobę. Pewnie wiesz, ale co mi szkodzi się powtórzyć.
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie lektury W. Davisa - Dieta bez pszenicy. Wyd Bukowy Las.
Dzięki Aniu. Jeszcze zanim zachorowałam, zauważyłam, ze pszenica źle na mnie działa, zresztą organizm się bronił sam i w pewnym momencie przestałam jeść pieczywo.
UsuńTeraz tylko żytnie, owsiane i orkiszowe w niedużych ilościach. I czuję się znacznie lepiej:)
Super! U mnie chłop domowy zaprzestał gnębić o pierogi, je tylko żytnie i wyszukuje ślady pszenicy, która to jest wszędzie. Naprawdę, jej ilość przewyższa ilość cukru i soli w spożywce. Nawet guma do żucia ją ma.
UsuńKliknij hasło "pszenny brzuch".
Ja bardzo rzadko pozwalam sobie na makaron aldente z durum, ale zaraz potem kiepsko się czuję. Za to uwielbiam orkisz. To niby też pszenica, ale bardzo stara odmiana o mniejszej zawartości glutenu. Na niej robię naleśniki (ale tez rzadko). Poza tym jem pieczywo 100% żytnie lub orkiszowe lub orkiszowo-owsiane. tam pewnie tez jest domieszka maki pszennej, ale niewielka, bo mi to nie szkodzi.
UsuńZadzwiające, jak organizm sam wie, co mus szkodzi. Z tego samego powodu przestałam jeść wędliny...
I nie wierzę, ze cukier i sól coś przebije. To jest wszędzie i w ogromnych ilościach. Musze się lepiej przyjrzeć składom produktów:)
Buziaki:***