Pokazywanie postów oznaczonych etykietą alpaka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą alpaka. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 6 listopada 2018

O gryzieniu słów kilka

Chłodno się zrobiło, jesień powoli ubiera się w listopadową odsłonę. Jako, że od połowy września nie mogę doleczyć zatok, w te chłodniejsze dni (czyli poniżej 15 stopni) nie ruszam się z domu bez czapki. Ostatnio rano było już tylko 8 i powietrze naprawdę chłodne, więc z szafy wyjęłam ten komplet:


Zrobiłam go jakiś czas temu i założylam tylko do tej sesji. Pomyślałam sobie, że może czas zacząć nosić, w końcu włóczka szlachetna, bo to Rowan Kidsilk Haze Glamour, kupiony niegdyś w Magicloop. Włóczka i wzór podobały mi się bardzo, cekinki fajnie się mienią. Niestety włóczka gryzie. Przypomniałam sobie, że to dlatego otok czapki od spodu ma dodatkową warstwę, zrobioną z milutkiej Uld Bomuld Holsta. Mimo to nie jestem w stanie nosić tego kompletu.
Nie pomogło pranie w eucalanie i szmaponie i odżywka do włosów.  Wrażliwcem jestem i już:(

Ostatnio na grupiefacebookowej Dziana Banda rozwinęła się dyskusja na temat gryzienia włóczek. Okazuje się, ze nie tylko ja jestem takim wrażliwcem. I że włóczka włóczce nierówna. W tym zestawie moher i jedwab są dla mnie mocno gryzące, za to chustę zrobioną z Angel Bergere de France noszę namiętnie i nie gryzie nic a nic.


A ultramilutka jest dla mnie Kidmohair Adriafilu, nie wiem z czego i jak oni robią ten moher, że jest tak cudownie miękki. Szkoda, że tak słabo dostępny.


Na razie trwają u mnie poszukiwania mgiełki na sweterek piórkowy, który da się nosić. Cały czas debatuję na moją Melanie. Cudowna włóczka z magicloop byłaby pieszczotą dla ciała, ale dodatek silkmohairu kupionego w Biferno sprawił, że noszenie tego sweterka to tortura. Strasznie mi żal, bo kolor jest obłędny.


Podobnie sprawa ma się z alpaką. Włosek sprawia, że podgryzanie jest odczuwalne, więc mój sweterek z Babyalpaca silk Dropsa znalazł nowy dom. Teraz daję alpace drugą szansę, kupiłam włóczki w promocji alpacaparty i będę próbowała się z nią zaprzyjaźnić.

A czy Wy macie jakieś ulubione niegryzące włóczki moherowe i alpakowe? Jak sobie radzicie z gryzieniem? Może jest sposób, ktory mógłby pomóc na nieszczęsny komplet i Melanie?

niedziela, 1 stycznia 2017

Candy noworoczne

Witajcie w Nowym Roku!
Oby był dla Was po prostu szczęśliwy - radosny, twórczy, zdrowy i przyjazny:)

Ja jak zwykle nie robię podsumowań i planów na kolejny. To po prostu kolejny, nowy dzień mojego życia, jak każdy inny - każdego dnia jest nowy start, nowy początek, okazja do zmian na lepsze, do nauki, do uśmiechu. Czasem brakuje sił, czasem życie da kopniaka, ale jest zbyt krótkie, żeby zamartwiać się w nieskończoność. Od negatywnych emocji, toksycznych relacji odcinam się grubą krechą - i do przodu:)

Wróciłam na dobre do dziergania. Przejrzałam projekty na ravelry zaplanowane do zrobienia, część wyrzuciłam, trochę dodałam... jest tego ponad 300 pozycji!
Na razie Melanie przyrasta, dziś mam w planach przyszyć dolną plisę (jak rozkminię jak to zrobić:)). Jestem tym projektem zachwycona, podobne jak włóczką, która wybrałam. Sorbet wiśniowy to nie tylko mięciutka KolorLove ale też obłędny kolor. Nie mogę się na niego napatrzeć. Zresztą w planach mam kolejne udziergi z włoczek z tuptupowej stajni:) Niech tylko czasu wystarczy:)

Po tak długiej przerwie w drutowaniu mam dużo do ogarnięcia, dużo do nadrobienia. Odkryłam ostatnio, że jest cała masa fantastycznych blogów i osób, których nie znam. Grzebię więc w sieci, na ravelry, FB i Insta i szukam, inspiruję się i zachwycam:)

Z okazji Nowego Roku, mojego powrotu do dziergania i chęci poznania Was i przypomnienia o sobie ogłaszam Noworoczne Candy:)





Do wygrania jest unikalna włóczka Titus bantam o ciekawym składzie: 70% British Wool, 30% UK Alpaca, gdzie ta British Wool kryje w sobie 50% Wensleydale Long wool i 20% BFL. Skład pyszny, kolor Ingleton, ale dla mnie to taki czereśniowy, mocny kolor. Do wygrania 2 motki, czyli w sumie 640 m - wystarczy na ciepłą chustę, otulacz, wdzianko - cokolwiek Wam się zamarzy:)

Candy trwa przez tydzień - do północy w niedzielę 8 stycznia. Żeby wziąć udział w losowaniu wystarczy napisać pod postem komentarz ze swoim pomysłem na udzierg z tej włóczki:) I umieścić info na blogu, lub jeśli ktoś nie ma bloga, to na FB - koniecznie z linkiem do tychże, żebym mogła Was poznać:) Losowanie odbędzie się w dniach następnych.
Miłej zabawy i powodzenia!


poniedziałek, 24 marca 2014

Przerwy w pisaniu

staną się chyba normą.
Jak to zwykle bywa, obiecuję sobie, że będę pisać regularnie i nic z tego nie wychodzi.
Życie.
Codzienność.
Kłopoty i zmartwienia.
Brak czasu.
Często po prostu wolę poświęcić czas na cos innego, niż spędzać czas przy komputerze a często po prostu nie mam weny.
Ale wiosna idzie - może będzie lepiej?

Na razie tkwię w zimowych robótkach - męczę sweter dla Młodego, idzie jak po grudzie, ale teraz chyba coś drgnęło... do zrobienia mam półtora rękawa i stójkę, może dam radę:)
Bo przyszła wiosna i chciałabym chodzić w ponczku, które mam zamiar sobie zrobić już od jesieni...
A na razie czapka, jeszcze w zimowych klimatach.
Prezent gwiazdkowy dla przyszłej Szwagierki, wzór bardzo fajny, polecam.




Wzór: Snowtracks cap
Włóczka: Babyalpaca silk Dropsa
Zużycie: Naprawdę nie mam pojęcia... robiłam z kilku resztkowych kłębków...
Druty: 3,75 i 5 mm

Uwaga - włóczka się rozciąga, więc albo trzeba wrobić elastyczną nitkę, albo zrobić mniejszy obwód...

czwartek, 23 stycznia 2014

Wracam

Tak wiem, nie było mnie.
Nie było mnie, albowiem - ŻYŁAM. W tym nienormalnym, prawdziwym świecie.
Pomimo odpuszczenia siłowni na nic nie mam czasu. Fajny czas przeżyłam w Święta - długi, długi czas z rodzicami i rodzinką. Nacieszyłam się nimi w końcu, mimo wizji choroby ojca... lubię tam wracać i czuć, że to nadal jest mój dom.Wykończyła mnie tylko choroba, Święta i Nowy Rok miałam załatwione na amen, jeszcze do końca się nie doleczyłam. Aż jestem zdziwiona, że mimo takiego trybu życia i zdrowej diety złapało mnie choróbsko tak mocno, że antybiotyk nic nie zdziałał.
Dietowo się nadal trzymam, zdrowe życie mi służy. Spędzam godziny w kuchni, bo jednak przygotowanie osobnych posiłków zabiera czas. Po odkryciu kaszy jaglanej teraz mam nowe odkrycia - pieczone warzywa a-la frytki i smoothie. Nie sądziłam, że pieczona pietruszka może być tak smaczna:) No i to o wiele zdrowsze niż zwykłe frytki.
Przepis: ziemniak, batat, seler, marchewka, pietruszka, burak - pokroić w grube słupki i wrzucić na 3 minuty do wrzątku, odcedzić i osuszyć na papierowym ręczniku. W garnku rozpuścić dwie łyżki oleju kokosowego (bakteriobójczy, odchudzający, dobrze znosi wysokie temperatury), wsypać 2 łyżki (ja lubię dużo) ziół prowansalskich, lub innych ulubionych, dołożyć warzywa i dokładnie wymieszać, można ciut posolić (ja nie solę). Wysypać na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i piec 30 minut w rozgrzanym do 175 stopni piekarniku. Nie przypalić (by nie truć się szkodliwym akrylamidem - choć i tak wg badań jego ilość jest znikoma w porównaniu do produktów spożywczych produkowanych przemysłowo).

O smoothie czyli koktajlach przeczytałam na którymś z kulinarnych blogów. Wyciskarka ma się świetnie, ale ileż można pić sok marchewkowy z dodatkami, z owocowymi też przesadzać nie wolno ze względu na cukier.
W koktajlach za to da się przemycić więcej zdrowia, robi się je błyskawicznie i są pożywne - w sam raz na drugie śniadanie do pracy:) W domu mam zawsze jakąś świeżą zieleninę - szpinak, jarmuż, sałatę, pietruszkę, seler naciowy. Do tego obowiązkowo banan, jakiś cytrus, jabłko, trochę miodu, soku z aloesu, woda, minuta miksowania w starym mikserze z niewielkim blenderem kielichowym i już:) Porcja zdrowia do wypicia:)

Na drutach też się dzieje, z najdawniejszych zaległości dziś pokażę chustę:)







Aeolian poleciał do uroczej pani, która również zajmuje się dziewiarstwem (trzymam kciuki za kolejne sukcesy)
Druty - 3,75 mm, włóczka -  Babyalpaca BC Garn - jedna z najulubieńszych tu w pięknym odcieniu czerwieni. Zużycie - niecały moteczek W ramach prezentu urodzinowego zaszalałam i kupiłam spory zapas tej włóczki w fioletach i granatach... No co, nie bijcie, akurat była wyprzedaż... a strasznie miło się z niej robi:) ;)
Tylko nie wiem jeszcze kiedy i co z nich zrobię.:)
Planów mam dużo, ale tempo robótkowania mi spadło znacząco. 
W ogóle mam wrażenie, że jestem na jakimś zakręcie, poukładany świat jakoś się dziwnie rozchwiał i nic nie jest na swoim miejscu...
Na razie chce tylko przetrwać ten kryzys i czekam na ferie i wyjazd na narty w zupełnie nowe miejsce:)

wtorek, 8 stycznia 2013

Malinka

Mówiłam, że malinka się robi:)
Zanudzę Was, bo to powtórka i we wzorze iw kolorze i we włóczce.
Normalnie xero, tylko, że w powiększeniu, bo tym razem zrobiłam trzecią od końca największą wielkość.
Zrobiłam i... miałam ogromne problemy z rozstaniem się z nią.  Poważnie rozważałam zatrzymanie jej dla siebie. W końcu zapakowałam i wysłałam, ale na pewno pojawi się jeszcze wersja dla mnie.
Czas na fotki:)






Malinka jest malinowa, w moim ulubionym odcieniu czerwieni.
Włóczka, to TA, z Zagrody:)
Druty - 3,00 mm
Zużyłam całe dwa motki, została dosłownie resztka.
A wzór TEN.

Poza tym choruję. Przedświąteczna grypa płynnie przeszła w zapalenie oskrzeli, ograbiając mnie z wielu przyjemności. :(( Na piersiach leży kamień, co utrudnia oddychanie a oddychanie wywołuje kaszel:(((
Siedzę w domku, jem antybiotyki i dziergam czapkę mężu memu.  Stara się szybko zniszczyła (choć i tak 2 lata wytrzymała) - z malabrigo lace była. Mężu nie chce się z nią rozstać, konieczny będzie przymus.
Druga będzie podobna, ale z malabrigo arroyo, którego skręt sprawia, że nie filcuje się i nie niszczy tak szybko.
Mimo choroby byłam jednak - pierwszy raz od bardzo dawna - na dziewiarskim spotkaniu szarotkowym. Kocham tę atmosferę i te dziewczyny. Zawsze można się czegoś nowego nauczyć, podziwiać prace dziewczyn, pomacać włóczki (Tup, nadal Cie nienawidzę:*), pogadać o życiu - po prostu oderwać się od codzienności.
Gackowa - dzięki za skarpetkowy kurs i wszelkie porady, Elu - obiecuję bywać częściej, a poza ty dziękuję wszystkim za wspaniałe towarzystwo!

środa, 28 listopada 2012

Zupełnie nie wiem

Zupełnie nie wiem, dlaczego ten szal robiłam tyle czasu.
Wzór jest piękny, zachwycił mnie od pierwszego wejrzenia, podpatrzyłam u Dagmary i zapisałam schemat.
Do tego na pierwszy rzut oka wydawał się zupełnie prosty - co to dla mnie oczka prawe, lewe, narzuty, dwa razem na prawo i przeciągnięcie.
Na zrobienie szala - mimo mniejszych nż zawsze drutów - 3,5mm - dałam sobie 2 tygodnie - żeby bez pośpiechu...

No i schody zaczęły się zaraz na początku - okazało się, że na lewej stronie też trzeba wrabiać wzór. I do tego te dwa razem i przeciągnięcia też - czyli odwracac oczka i liczyć.
Wzór ma 24 rzędy - dla mnie nie do zapamiętania!
Nic dziwnego, że szło w ślimaczym tempie, gdy co chwila musiałam zerkać na schemat... Nauczyłam sie pokory...
Uparta koza ze mnie - zawzięłam się i nie tknęłam żadnej innej robótki, dopóki nie skończyłam tej.
A trwało to dwa i pół miesiąca. Codziennie. Wrrrrr.
Nitka za nic nie chciała się skończyć. Było jej dwa motki - prawie 800 metrów pięknej malabrigowej Baby Silkpaki.
Tym razem jednak nawet obcowanie z cudownie miękką włóczką nie przyspieszało tempa pracy.

Po zblokowaniu spojrzałam na niego i aż westchnęłam.
Warto było.









Dane techniczne:
Wzór: Chinese lace, dostępny np. TU
Włóczka: Malabrigo Silkpaca, dostepna np. TU.
Druty: 3,5mm
Zużycie: prawie 2 motki (został mały kłębuszek, który nie wystarczyłby na przerobienie kolejnej sekwencji wzoru).
Wymiary: 180x55 cm. 

Od razu mówię - drugi raz go nie zrobię. Chyba że za kilkanaście lat, kiedy będę już machać drutami z prędkością światła i zajmie mi to 3 dni.
Albo dla siebie - jak znajdę wolne 2 miesiące i się odgniewam z tym wzorem. Czyli za jakiś rok, albo dwa.

A teraz na tapecie dla odmiany - na czerwono.... :)


No to do napisania!

niedziela, 11 listopada 2012

Kffiatkowy

Kffiatkowy sweterek w końcu zrobiony.
To znaczy zrobiłam go jeszcze w sierpniu, ale jakoś tak się nie składało.
Nie składa się zresztą nadal, ale cóż, takie życie.
W przerwie od blogowania dziewiarskiego odkryłam masę blogów o innej tematyce.
Dowiedziałam się sporo o pielęgnacji włosów i cery, odkryłam cudowne, nieuczulające kosmetyki i możliwości zrobienia własnego kremu... Poznałam wirtualnie ciekawe i sympatyczne osoby...
Więc gdzieś jestem, gdzieś czytam, czasem nawet komentuję... ale do pisania brak mi weny.
A dziewiarsko cały czas męczę zaczęty we wrześniu zielony szal... Wychodzi cudnie, ale robi się go baaaardzo powoli..
No a teraz przedstawiam: "kffiatkowy": :)







Podczas robienia wpadłam na pomysł, żeby w miejscu rękawów zrobić większy otwór niż tylko "kreska". Na pierwszy zdjęciu trochę to widać. 
Dodatkowo zaliczyłam wtopę z motkami, bo kupiłam za mało. Motki z kolejnej partii trochę różniły się odcieniem. Stare były już nie-do-dostania, więc przody sweterka są przeplatane, ale nie widać tego, jeśli ktoś nie przyjrzy się w dobrym świetle. Mam nauczkę na przyszłość.
Sweterek jest milutki, noszalny i lubię go. :)
No to wracam do zielonego szala....


Wzór: Dahlia
Druty: 3,5 mm
Włóczka: Babyalpaca silk Dropsa
Zużycie: prawie 11 motków

czwartek, 21 czerwca 2012

DDdD

Nie, to nie uśmieszki:)
Ponieważ paczka już doszła, to mogę pokazać na blogu: Dew Drops dla DORO.
Zamówione sto lat temu. Ale ciągle coś - jak to w życiu. Zresztą ścisłego terminu nie miałam...
Ale.
Nie wypada przecież jechać z pustą ręką, nie? O tej prawdzie życiowej przypomniałam sobie tuz przed wyjazdem i chciałam potem zadziergać się na śmierć, aż mi się druty w ręcach paliły i prawo-lewe oczka wychodziły bokiem.
Albowiem.
Wiecie, że nie lubię dużych dziur... a że niteczka jak niteczka - wychudzona i wyciągnięta, to i druty cieniutkie - 3mm.
Tak, wiem, zboczenie mam.
Z podobnej wełny dziergolą i na 5mm... no cóż, jak ma ktoś nakładzione do głowy to nic nie pomoże. No więc dwa moteczki mozolnie przerabiałam przez 2 tygodnie a chusta malutka i malutka... wykorzystałam na maxa, bałam się, że nitki nie wystarczy i sądzę, że na kolejną wielkość by już nie wystarczyło. Na szczęście po moim ekstremalnym blokowaniu chusta się wyciągnęła i mimo, że pajęczynka,to nadaje się do chodzenia:).
Niteczka z tych najulubieńszych, piękna malinowa alpaka, tym razem z Zagrody. Mięciutka, milutka, nawet grzejąca jest też. Dodaję do ulubionych. :)
No to fotki proszę:












A ponieważ wyjazd do skutku nie doszedł z przyczyn wyższych, więc posłałam paczkę:)

Sami widzicie, że musiałam potem coś szybkiego machnąć i stąd tamta serweta. :)
Dewdropsów na razie nie przewiduję więcej i nie zamęczę Was jak szalem w fale, słowo harcerza.

A tak w ogóle to obraziłam się na świat, na lekarzy, leczę chorą nogę, kolanko mi się zepsuło i wyprostować nie chce. A o państwowej służbie zdrowia i NFZtach nie powiem nic, bo jestem grzeczną dziewczynką i przeklinać nie będę.

A w kolejnym odcinku bloga - niespodzianka:) Znów chusta, cieszycie się?

P.S. Dane techniczne:

wzór - darmowy
włóczka
zużycie - prawie całe 2 motki
druty: 3mm
czas: 2 tygodnie po pińcet godzin dziennie.
;)

poniedziałek, 21 maja 2012

Babyalpaca BC Garn

Kocham alpakę.
Od kiedy dotknęłam pierwszego motka, zakochałam się na zabój. Mam więc tych motków w domu całe mnóstwo, najróżniejszych producentów, ręcznie przędzione też, a jedną mieszankę z alpaka nawet sama farbowałam:) Będę je sukcesywnie opisywać przy okazji wykonywanych robótek.

Na razie na tapecie - BCgarn.


I co tu dużo mówić, założę się, że każda z Was, która zetknęła się z tą wełenką, też się nią zachwyciła.
Dzianina z niej jest lekka, mięciutka, miła w dotyku, niegryząca.
Wełna jest bardzo wydajna, w 100 g jest 500m, co wystarcza na zrobienie całkiem sporej chusty, która mimo lekkości jest cieplutka. Alpakowy włosek jest delikatny i niegryzący. Dodatkowo paleta kolorów jest bardzo bogata, można przebierać w barwach i odcieniach.
Ja na pewno się na nią jeszcze skuszę:)

A z wieści pozawłóczkowych - Młody w ortezie i o jednej kuli poszedł już do szkoły. Przed nim jednak jeszcze 10 zabiegów rehabilitacyjnych i zakaz brykania. Mamy jednak nadzieję, ze do wakacji wszystko już będzie ok:)

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Fuksjowe krople

Tym razem już bez kłamstwa będzie:)
Pchały mi się co prawda inne rzeczy do pokazania, no ale nie mogę być aż taka niesłowna.
Mitenki męża pokażę zapewne jesienią, bo zapakował je już i schował, by czekały na chłodniejsze dni.
A teraz chusta.
Ze wzorem Dew drops miałam do czynienia po raz pierwszy i bardzo mi się spodobał. Chyba polubiłam takie chusty - bezwzorowe u góry a z ozdobnym brzegiem.
Chustka jest nieduża (ale tez nie taka mała;), powstała z niecałego motka Babyalpaki BC Garn a praca z ta włóczka była absolutną przyjemnością.






Jak zwykle zapomniałam na jakich drutach robiłam... ale po wielkości oczek wnioskuję, że 3,5mm.
Polecam gorąco i wzór i włóczkę, sama mam w planach jeszcze ze 2 takie chusty.
Na razie z oporami powstaje kurtka dla osobistego męża z wełny islandzkiej, jeden fuksjowy szal - ale bardzo powoli, bo tylko gdy siedzę na rehabilitacji strun głosowych i gdy trafi się miejsce siedzące w autobusie - taka robótka podróżna.

I chciałabym poprosić Was o pomoc. Kupiłam kurtkę w pięknym kolorze zimnego beżu, kolor trochę jaśniejszy niż tej włóczki

I okazało się, że nie mam nic pod szyję w pasującym kolorze.
Włóczkę już kupiłam, będzie to właśnie ta ze zdjęcia, lub zielonkawe złoto lub brąz, natomiast mam ogromny dylemat co do wzoru. Proszę podpowiedzcie!
Wzór ma być ażurowy, żeby wystarczyło go na dość wąski a długi szaliczek z 300 m włóczki.
Moje typy są takie:

1. Carlina.
2. Złotość.
3. Sihaya.
4. Fan Lace Shawl.
5. Chinese lace.

Sama skłaniam się ku 1, 3 lub 5, zależy mi na tym, żeby szalik owinięty dookoła szyi jednak był widoczny, boję się, że pierwsze listki w ten sposób znikną:(
Spróbuję dodać z boku ankietę, a jak się nie uda, to napiszcie proszę w komentarzu, na który szalik głosujecie. Będę wdzięczna za wszystkie sugestie.
P.S. Udało się - ankieta u góry po prawej:)))

wtorek, 21 czerwca 2011

Skarby od Tuptupa

Muszę, po prostu muszę się pochwalić skarbami, jakie wyrwałam ze sklepu Magic Loop:)

Chodzę, miziam je, dotykam i podziwiam:)

Sami zobaczcie:)

To różowe to Drops Delight w odcieniach fuksji, fioletu, zieleni i żółtego. Na dużą i kolorową chustę:)


Te dwa przepyszne to oczywiście malabrigo lace w cudownych kolorach Azul Bolita i Purple Mystery. Mam po dwa motki, więc na duuuży szal albo chustę wystarczy. Ta miękkość jest niesamowita:)

To wielkie fioletowe to moherowa miękkość Verdi. Nie miałam w planach robótki z czegoś takiego, ale gdy dotknęłam tego motka i go przytuliłam, po prostu nie mogłam go oddać - zakochałam się na zabój. :) Jest naprawdę wielki, więc pokojnie wystarczy na tunikę i pewnie jeszcze sporo zostanie na coś innego:)

To czarne to cienizna babyalpaka z jedwabiem. Skład mówi za siebie. Teraz sie zastanawiam, co z niej zrobić. W grę wchodzi Echo Flower, Szeherezada lub Turbulent Indigo. A może jeszcze coś innego... Plis, doradźcie coś:)

I na koniec coś, od czego nie mogę oderwać oczu. Mix fioletów z niebieskim, zielonym, fuksją, brązem... czego nie mam w tych fioletach. To malabrigo sock w kolorze Abril. Nitka skręcona podwójnie, do tego superwash, więc odporna na filcowanie. Będzie z tego sweterek, o taki (jak się uda;))

Jestem zachwycona tymi wełnami, a jeszcze bardziej ich ceną. Nigdzie w sieci nie ma niższych cen na te włóczki a szukałam skrupulatnie i długo:)

Jak policzyłam, to zostało mi jeszcze sporo grosza na jakąś konkretną włóczkę, pewnie też od Tuptupa:)

Zastanawiam się nad Lin Dropsa, bo kupiłam ostatnio letnie lniane spodnie i przydałoby i się coś do kompletu.

Ale to jeszcze muszę pomyśleć:)

A na razie idę się cieszyć moimi skarbami:)