czwartek, 23 stycznia 2014

Wracam

Tak wiem, nie było mnie.
Nie było mnie, albowiem - ŻYŁAM. W tym nienormalnym, prawdziwym świecie.
Pomimo odpuszczenia siłowni na nic nie mam czasu. Fajny czas przeżyłam w Święta - długi, długi czas z rodzicami i rodzinką. Nacieszyłam się nimi w końcu, mimo wizji choroby ojca... lubię tam wracać i czuć, że to nadal jest mój dom.Wykończyła mnie tylko choroba, Święta i Nowy Rok miałam załatwione na amen, jeszcze do końca się nie doleczyłam. Aż jestem zdziwiona, że mimo takiego trybu życia i zdrowej diety złapało mnie choróbsko tak mocno, że antybiotyk nic nie zdziałał.
Dietowo się nadal trzymam, zdrowe życie mi służy. Spędzam godziny w kuchni, bo jednak przygotowanie osobnych posiłków zabiera czas. Po odkryciu kaszy jaglanej teraz mam nowe odkrycia - pieczone warzywa a-la frytki i smoothie. Nie sądziłam, że pieczona pietruszka może być tak smaczna:) No i to o wiele zdrowsze niż zwykłe frytki.
Przepis: ziemniak, batat, seler, marchewka, pietruszka, burak - pokroić w grube słupki i wrzucić na 3 minuty do wrzątku, odcedzić i osuszyć na papierowym ręczniku. W garnku rozpuścić dwie łyżki oleju kokosowego (bakteriobójczy, odchudzający, dobrze znosi wysokie temperatury), wsypać 2 łyżki (ja lubię dużo) ziół prowansalskich, lub innych ulubionych, dołożyć warzywa i dokładnie wymieszać, można ciut posolić (ja nie solę). Wysypać na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i piec 30 minut w rozgrzanym do 175 stopni piekarniku. Nie przypalić (by nie truć się szkodliwym akrylamidem - choć i tak wg badań jego ilość jest znikoma w porównaniu do produktów spożywczych produkowanych przemysłowo).

O smoothie czyli koktajlach przeczytałam na którymś z kulinarnych blogów. Wyciskarka ma się świetnie, ale ileż można pić sok marchewkowy z dodatkami, z owocowymi też przesadzać nie wolno ze względu na cukier.
W koktajlach za to da się przemycić więcej zdrowia, robi się je błyskawicznie i są pożywne - w sam raz na drugie śniadanie do pracy:) W domu mam zawsze jakąś świeżą zieleninę - szpinak, jarmuż, sałatę, pietruszkę, seler naciowy. Do tego obowiązkowo banan, jakiś cytrus, jabłko, trochę miodu, soku z aloesu, woda, minuta miksowania w starym mikserze z niewielkim blenderem kielichowym i już:) Porcja zdrowia do wypicia:)

Na drutach też się dzieje, z najdawniejszych zaległości dziś pokażę chustę:)







Aeolian poleciał do uroczej pani, która również zajmuje się dziewiarstwem (trzymam kciuki za kolejne sukcesy)
Druty - 3,75 mm, włóczka -  Babyalpaca BC Garn - jedna z najulubieńszych tu w pięknym odcieniu czerwieni. Zużycie - niecały moteczek W ramach prezentu urodzinowego zaszalałam i kupiłam spory zapas tej włóczki w fioletach i granatach... No co, nie bijcie, akurat była wyprzedaż... a strasznie miło się z niej robi:) ;)
Tylko nie wiem jeszcze kiedy i co z nich zrobię.:)
Planów mam dużo, ale tempo robótkowania mi spadło znacząco. 
W ogóle mam wrażenie, że jestem na jakimś zakręcie, poukładany świat jakoś się dziwnie rozchwiał i nic nie jest na swoim miejscu...
Na razie chce tylko przetrwać ten kryzys i czekam na ferie i wyjazd na narty w zupełnie nowe miejsce:)