niedziela, 29 lipca 2012

Wakacyjny post

Obiecałam i choć raz chcę się wywiązać.
Oto krótka fotorelacja z moich wakacji:)

Morze, nasz morze, jak ja cię kocham...


I niestety taka piękna pogoda to tylko przebłyski i nawet jak było słonko, to wiał silny, przeszywająco zimnem wiatr.
Zazwyczaj pogoda była taka:


Ach, te tłumy na plaży...:))) A te małe ludziki w tle to moja rodzinka - tak, kąpaliśmy się nawet podczas takiej pogody:)
Kocham to miejsce właśnie dlatego, że jest puste...
A to widok po drugiej stronie plaży, w trochę lepsza pogodę... znów tłumy plażowiczów:)



Zdjęcia wyglądają na pogodne, bo jak wiało i lało, to aparatu ze sobą nie zabierałam (czyli zazwyczaj)... Ale było naprawdę zimno.

No i fale... zaletą tego wiatru była sztormowa pogoda i bardzo duże fale... czasem strach było wejść do wody, bo na głębokości po kolana już nogi podcinało i waliło głazami po kostkach... osobisty mąż si nie bał i właził w 2-metrowe fale ale musiał uważać, bo ciągle znosiło go na falochron. Na zdjęciach nie widać ogromu tych fal...


Ale zabawę mieliśmy wszyscy fantastyczną... mówiłam już, że woda miała 14 stopni?



A kontakt z przyrodą fantastyczny... w tak spokojnym miejscu ptaki gnieżdżą się w otworach wentylacyjnych domku... małe słowiki zginęłyby z połamanymi nóżkami i skrzydełkami, ale mój tata odkręcił zawór i delikatnie wyjął maluchy... tylko co z nimi zrobić o 4 rano? Na szczęście w bukszpanie było porzucone gniazdo, gdzie umieściłam osobiście wystraszone słowiczątka:


Okazało się, że głębiej w wentylatorze zostały jeszcze dwa pisklęta. Rodzice karmili je na zmianę a tydzień później cała piątka uczyła się latać:)
Obcowania z fauną było jeszcze więcej:


Bo obok nas była stadnina koni:)
No i jeszcze fotka pt. "udzierg na plaży":)


Tu chyba widać, że zimno. Poubierana w 3 warstwy ubrań i polar chowam się jak najbliżej parawanu, żeby nie dostać piaskiem po oczach od wiatru:)
I jeszcze obserwacja stateczków wypływających z pobliskiego portu ku zachodzącemu słońcu:


I jedyny przyzwoity zachód słońca, na jaki się załapaliśmy przez 2 tygodnie:


I jeszcze w ostatnim dniu... 10 minut przed odjazdem, akurat pogoda zaczęła się przecierać...ale wiatr jeszcze targał włosy:


No cóż, morze - do zobaczenia za rok:)

czwartek, 26 lipca 2012

Osiołkowi w żłoby dano...

W jednym piękną babyalpakę silk, z której robi się Dhalia (i będzie się robić do sądnego dnia chyba) a w drugim len, bo przecież lato i upały, no i coś letniego by się przydało.

Prawda jest taka, że nie mam w co rąk włożyć, bo przydałoby się ich kilka par.
Czyli - wróciłam:)

Było fajnie, choć trafiliśmy chyba na 2 tygodnie najbrzydszej pogody wakacyjnej tego roku. Kocham polskie morze, choć bywa kapryśne. Nie przeszkadza mi zimna woda (kąpałam się w 14 stopniach - powietrze miało za to aż 15 stopni, co dla mnie - zwierza ciepłolubnego jest wyczynem, więc chwalę się na prawo i lewo:), kocham fale, piasek, kamienie, bursztyny, ciszę i spokój:) Nie cierpię tylko rozdartych, paskudnych mew:) Zresztą już tęsknię za tamtym chłodem, zaraz po powrocie do domu pogodzie się odwidziało i znów żar leje się z nieba.

Z frontu robótkowego:
- Dhalia robiła się i nadal robi w ślimaczym tempie - kocham tę włóczkę, więc nie wiem o co cho i już nawet nie wnikam... kiedyś się zrobi:);
- Sihaya jest zrobiona w 3/4;
- zrobiłam letni topik, który tak spodobał się mojej mamie, że dostała go w prezencie urodzinowym... fotki wkrótce, bo nie zdążyłam zrobić, w weekend będzie okazja:)
- upadłam chyba na głowę, bo zaczęłam letnie lniane wdzianko... na drutach 2,5mm... przy moim rozmiarze i tych drutach potrwa to do następnego lata zanim skończę...
Mam już jednak patent na len, żeby w robocie był przyjaźniejszy - uprać przed rozpoczęciem robotki i wymiętolić:) Wtedy jest mięciutki:) Na razie jednak leci pierwszy 300-metrowy motek, więc jeszcze trochę się pomęczę.

Chcecie fotorelację z urlopu, czy od razu jakiś udzierg?
Pozdrówki serdeczne dla wszystkich czytaczy i podglądaczy:)

piątek, 20 lipca 2012

poszukuję...

Dziewczyny, poratujcie...
Robię Dahlie i okazało się, że motki włóczki z różnych farbowan znacznie różnią się odcieniem.
Poszukuję więc dwóch motkow babyalpaki silk dropsa w kolorze navy blue, farbowanie 002.
Może którejś z Was zostały i są niepotrzebne? Chętnie odkupię.

Pozdrawiam z końcówki urlopu,
wasza
Vi

poniedziałek, 2 lipca 2012

Fioletowy

Jak na miłośniczkę fioletów, zdecydowanie za rzadko dziergam coś z tych kolorów.
Tym bardziej ciesze się, jak fioletowe włóczki wpadną w moje ręce:)

Najpierw jednak - tylko z kronikarskiego obowiązku - kolejna serwetka spiralna, tym razem na drutach 3mm i o 10 cm większa. Będzie też kolejna na drutach 3,5mm:)



A fioletów powstał Aeolian - jeden z najpiękniejszych wzorów jakie znam. Na drutach 5,5mm wyszedł ogromny, w sam raz do otulenia się w chłodne wieczory... więc przydatny jesienią i zimą.
Już taki jeden zrobiłam rok temu, czerwony i na drutach 5mm.
Włóczka ta sama, Soffio Plus Adriafilu.

I fotki:








Wzór: Aeolian

Powoli też szykuję się do urlopu, już za chwileczkę wyruszam nad morze w moje ukochane miejsce. Może tam uda mi się skończyć Dahlię? Mam nadzieję:)
Internet też spakuję, więc do zobaczenia znad morza:)))