Rzutem na taśmę - w ostatniej chwili udało mi się skończyć skarpetki, które były prezentem gwiazdkowym dla babci. Robiłam je metodą skróconych rzędów, według przepisu Justyny.
Wyszły fajne, podoba mi się ten sposób:) Niestety gdy zaczynałam je robić, miałam pod ręką tylko własną zabieganą przedświąteczną głowę, więc wzorek wymyślałam w biegu, bez podpowiedzi literatury fachowej, komputera i pomocy osób dziergających.
Skarpetki robiłam na drutach 2,5 mm. Nie lubię dużych oczek a włóczka była cieniutka - Regia Cotton firmy Schachenmayr (41% wełny superwash, 34% bawełny, 25% poliamidu). W motku jest 50 g, co wystarcza na jedną skarpetkę, ale taką długą, ja z braku czasu zrobiłam krótsze. Kolor to granat, ale w sztucznym świetle nie wyszedł tak jednolicie, jak w rzeczywistości. A i zdjęcia kiepskie - jak to przy ciemnych kolorach:
Babcia była bardzo zadowolona, mówiła, że są wygodne i cieplutkie. A mi zamarzyła się bluzka z takiej cieniutkiej i zwartej włóczki... ale na drutach 2,5 mm byłby to masochizm w czystej postaci. Może kiedyś:)
środa, 30 grudnia 2009
sobota, 26 grudnia 2009
Szal Krystyna
Skończyłam mój wielki projekt już w sobotę, ale pochwalić się mogę dopiero teraz, bo mam podejrzenia, ze osoba nim obdarowana może tu zaglądać.
Szal ma wymiary 180x80 cm.Włóczka - brązowa Luna metalic (36% akryl, 27% moher, 30% poliamid, 7% metallic) - straszna cienizna o rozdwajającej się nitce. Druty 4 mm Pony a potem KnitPro (które znacznie przyspieszyły tempo prac:)). Zużyłam dwa motki włóczki po 50 g każdy (460 m/motek).
Po wypraniu i zblokowaniu szal zrobił się piękny i puszysty.
Dziergałam go chyba ponad miesiąc, ale było warto. Efekt wynagradza wszelkie niespane noce.
No dobra, koniec gadania - się chwalę:)
Szal ma wymiary 180x80 cm.Włóczka - brązowa Luna metalic (36% akryl, 27% moher, 30% poliamid, 7% metallic) - straszna cienizna o rozdwajającej się nitce. Druty 4 mm Pony a potem KnitPro (które znacznie przyspieszyły tempo prac:)). Zużyłam dwa motki włóczki po 50 g każdy (460 m/motek).
Po wypraniu i zblokowaniu szal zrobił się piękny i puszysty.
Dziergałam go chyba ponad miesiąc, ale było warto. Efekt wynagradza wszelkie niespane noce.
No dobra, koniec gadania - się chwalę:)
czwartek, 24 grudnia 2009
Świąteczne życzenia
Wszystkim życzliwie tu zaglądającym
składam najserdeczniejsze życzenia
zdrowia, radości z dziergania, pięknych włóczek i pięknych prac, czasu i spełnienia marzeń
również tych niedziergaczych:)
składam najserdeczniejsze życzenia
zdrowia, radości z dziergania, pięknych włóczek i pięknych prac, czasu i spełnienia marzeń
również tych niedziergaczych:)
wtorek, 15 grudnia 2009
Urodziny z włoczkami (i nie tylko)
Nic nie piszę, bo dziergam jak szalona. To znaczy w każdej wolnej chwili łapię za drutki, by wykończyć mój wielki projekt. Ogarnia mnie panika, bo daleko do końca a czasu coraz mniej.
Więc pomiędzy bigosem a pasztetem przygotowywanymi na święta, robię sobie chwilki odpoczynku, by przerobić choć jeden rządek - bagatela 145 oczek.
Gdzieś w ten brak czasu wcisnęły się moje kolejne 18 urodziny:) A wcisnęły się bardzo miło, bo prezentami włóczkowymi:)
Dostałam przecudną Fonsecę, która będzie dla mnie kolejnym wyzwaniem szalowo-chustowym. Kocham tę włóczkę za połysk, miękkość no i kolor, bo jest przecież fioletowa.:) Z żalem schowałam ją do szafy przy porządkach przedświątacznych, bo od samego patrzenia na nią jestem szczęśliwsza:)
I na zimne wieczory sprezentował mi się Shetland grafitowy i fioletowy (tak, znów, nic nie poradzę, że mam obsesję na punkcie tego koloru) a do tego milutka Padisah, w której się zakochałam obłędnie.
Padisah na sweterek dla Smyka, bo i on podziela moją miłość do włóczek i każdą, którą zobaczy, od razu przykłada do policzków i chce z niej sweterek.:) Już mi zabrał budyniową od Justyny i chciał zwinąć Frizante, którą kupiłam na wykończenie kamizelki, która jest gdzieśtam w planach.
No i dotarł na czas prezent mikołajkowo-urodzinowo-gwiazdkowy, czyli zestaw drutów KnitPro. Zanim zostały mi brutalnie odebrane celem zapakowania pod choinkę, udało mi się wykraść jedną żyłkę i druty 4mm, więc wielki projekt postępuje zdecydowanie szybciej - jeden rządek przerabiam jakieś 6 minut zamiast 10.:)
Zdjęć na razie nie będzie, bo gdy każda minuta jest na wagę złota, robienie i obrabianie fotek nie jest priorytetem.
Dostałam jeszcze inne przyjemne dla ciała (słodkości) i ducha (kwiaty i książki) upominki urodzinowe, ale to już temat niewłóczkowy. :)
I wszystko byłoby idealnie, gdyby nie koszmarnie bolący bark i ręka. Na szczęście dziergać się da:)
Więc pomiędzy bigosem a pasztetem przygotowywanymi na święta, robię sobie chwilki odpoczynku, by przerobić choć jeden rządek - bagatela 145 oczek.
Gdzieś w ten brak czasu wcisnęły się moje kolejne 18 urodziny:) A wcisnęły się bardzo miło, bo prezentami włóczkowymi:)
Dostałam przecudną Fonsecę, która będzie dla mnie kolejnym wyzwaniem szalowo-chustowym. Kocham tę włóczkę za połysk, miękkość no i kolor, bo jest przecież fioletowa.:) Z żalem schowałam ją do szafy przy porządkach przedświątacznych, bo od samego patrzenia na nią jestem szczęśliwsza:)
I na zimne wieczory sprezentował mi się Shetland grafitowy i fioletowy (tak, znów, nic nie poradzę, że mam obsesję na punkcie tego koloru) a do tego milutka Padisah, w której się zakochałam obłędnie.
Padisah na sweterek dla Smyka, bo i on podziela moją miłość do włóczek i każdą, którą zobaczy, od razu przykłada do policzków i chce z niej sweterek.:) Już mi zabrał budyniową od Justyny i chciał zwinąć Frizante, którą kupiłam na wykończenie kamizelki, która jest gdzieśtam w planach.
No i dotarł na czas prezent mikołajkowo-urodzinowo-gwiazdkowy, czyli zestaw drutów KnitPro. Zanim zostały mi brutalnie odebrane celem zapakowania pod choinkę, udało mi się wykraść jedną żyłkę i druty 4mm, więc wielki projekt postępuje zdecydowanie szybciej - jeden rządek przerabiam jakieś 6 minut zamiast 10.:)
Zdjęć na razie nie będzie, bo gdy każda minuta jest na wagę złota, robienie i obrabianie fotek nie jest priorytetem.
Dostałam jeszcze inne przyjemne dla ciała (słodkości) i ducha (kwiaty i książki) upominki urodzinowe, ale to już temat niewłóczkowy. :)
I wszystko byłoby idealnie, gdyby nie koszmarnie bolący bark i ręka. Na szczęście dziergać się da:)
środa, 9 grudnia 2009
Szarotkowe mikołajki
Szpital mamy odroczony na 2 miesiące, więc jestem w domku i zrzuciłam zdjęcia.
Na Szarotki jak zwykle było to, co dziergareczki kochają najbardziej, czyli włóczki. Można było pomacać i poprzytulać się:
Na przekór kolorom za oknem, było bardzo kolorowo, a ja zakochałam się w tej włóczce. Muszę ją mieć, tylko nigdzie nie ma:(
Jak zwykle ciągnęło mnie do wszystkiego, co się błyszczy:)
I sama zaprezentowałam też coś błyszczącego:
Tak, to mój wielki projekt:) A raczej jego niewielka część.
I było losowanie prezentów, na przykład takich:
A tu tajemna dla mnie sztuka - szydełkowanie:
Można było tez przygarnąć samotne włóczki, co chętnie zrobiłam, i podziwiać włóczkowe wyroby:
A kolejne spotkanie za miesiąc:)
Na Szarotki jak zwykle było to, co dziergareczki kochają najbardziej, czyli włóczki. Można było pomacać i poprzytulać się:
Na przekór kolorom za oknem, było bardzo kolorowo, a ja zakochałam się w tej włóczce. Muszę ją mieć, tylko nigdzie nie ma:(
Jak zwykle ciągnęło mnie do wszystkiego, co się błyszczy:)
I sama zaprezentowałam też coś błyszczącego:
Tak, to mój wielki projekt:) A raczej jego niewielka część.
I było losowanie prezentów, na przykład takich:
A tu tajemna dla mnie sztuka - szydełkowanie:
Można było tez przygarnąć samotne włóczki, co chętnie zrobiłam, i podziwiać włóczkowe wyroby:
A kolejne spotkanie za miesiąc:)
wtorek, 8 grudnia 2009
Znów szarotki
Fotek nie będzie, bo nie zdążyłam zrzucić.
Ale napiszę, że było fantastycznie.
Naprawdę na tych spotkaniach atmosfera jest niesamowita - tyle osób dziergających, motki, włóczki, wzorki, bluzki, kłębki... ładują baterie na długo.
Wróciłam bogatsza o nowe moteczki, miękkie i milutkie, pomacałam sobie różniaste włóczki, zobaczyłam, że warto czekać na fioletową Padisah - może się wreszcie gdzieś w necie objawi - bo w robocie wygląda cudnie, i że Magic YarnArtu nie kupię, bo jednak pogryza. I że Himalaya Kasmir jest milutka choć grubsza niż Luna i niesamowicie przytulaśna.
Fotki wrzucę kiedy indziej. A dziś zabieram druty i jadę z sykiem do szpitala na planowy zabieg decyborgizacji (czytaj: wyjmowania drutów ze złamanej dawno temu ręki). Więc naładowane baterie bardzo mi się przydadzą:)
Ale napiszę, że było fantastycznie.
Naprawdę na tych spotkaniach atmosfera jest niesamowita - tyle osób dziergających, motki, włóczki, wzorki, bluzki, kłębki... ładują baterie na długo.
Wróciłam bogatsza o nowe moteczki, miękkie i milutkie, pomacałam sobie różniaste włóczki, zobaczyłam, że warto czekać na fioletową Padisah - może się wreszcie gdzieś w necie objawi - bo w robocie wygląda cudnie, i że Magic YarnArtu nie kupię, bo jednak pogryza. I że Himalaya Kasmir jest milutka choć grubsza niż Luna i niesamowicie przytulaśna.
Fotki wrzucę kiedy indziej. A dziś zabieram druty i jadę z sykiem do szpitala na planowy zabieg decyborgizacji (czytaj: wyjmowania drutów ze złamanej dawno temu ręki). Więc naładowane baterie bardzo mi się przydadzą:)
niedziela, 6 grudnia 2009
Drogi Święty Mikołaju
... ja wiem, że masz do obskoczenia tysiące dzieciaków i w ogóle.
I że śniegu nie ma, więc sanie mogą się zacinać na gruzie naszych dróg.
Byłam grzeczna... no prawie zawsze, ale wiesz, nerwy czasem każdemu wysiadają.
Liczę, że zrozumiesz.;)
No więc tego... jutro nie musisz przychodzić. Serio...
Naprawdę:)
Wystarczy jak pojawisz się na gwiazdkę.
A prezent też wolę jeden... może być? W zamian za nieobecność jutro, chcę jeden taki wypaśny.
O taki:
fotka pożyczona ze strony e-dziewiarka.pl
Bomnie już cholera bierze denerwuję się, że te ażurki na zwykłych zaokrąglonych drutach zabierają mi tyle czasu.
Będę mogła dziergać szybciej i to nie tylko dla siebie. Bo ja głównie dla innych coś robię.
To co? Jesteśmy umówieni? ;)
Pozdrówki,
Vi
I że śniegu nie ma, więc sanie mogą się zacinać na gruzie naszych dróg.
Byłam grzeczna... no prawie zawsze, ale wiesz, nerwy czasem każdemu wysiadają.
Liczę, że zrozumiesz.;)
No więc tego... jutro nie musisz przychodzić. Serio...
Naprawdę:)
Wystarczy jak pojawisz się na gwiazdkę.
A prezent też wolę jeden... może być? W zamian za nieobecność jutro, chcę jeden taki wypaśny.
O taki:
fotka pożyczona ze strony e-dziewiarka.pl
Bo
Będę mogła dziergać szybciej i to nie tylko dla siebie. Bo ja głównie dla innych coś robię.
To co? Jesteśmy umówieni? ;)
Pozdrówki,
Vi
piątek, 4 grudnia 2009
Kryzys
Dopadł mnie dziergaczy kryzys.
Chyba się porwałam z motyka na słońce i wielki projekt z deka mnie przerasta - rozmiarami.
Ale walczę dzielnie, choć ochotę mam dziergać zupełnie inne rzeczy.
I rozszalałam się zakupowo, pudełka zapełniłabym już ze 3 a włóczkami zapchałam i pufki i luzem też sobie leżą i cieszą oczy:)
W międzyczasie zrobiłam drobne coś na niedzielne spotkanie szarotkowe, no bo to przecież mikołajki:)
I muszę zacząć się ograniczać. Miesięczny budżet przeznaczony na włóczki został wykorzystany do końca stycznia... a dopiero początek grudnia... Ratunku!
Nic nie poradzę, że ciągnie mnie do ciepłych kłębków skoro zimno na dworze:)
Chyba się porwałam z motyka na słońce i wielki projekt z deka mnie przerasta - rozmiarami.
Ale walczę dzielnie, choć ochotę mam dziergać zupełnie inne rzeczy.
I rozszalałam się zakupowo, pudełka zapełniłabym już ze 3 a włóczkami zapchałam i pufki i luzem też sobie leżą i cieszą oczy:)
W międzyczasie zrobiłam drobne coś na niedzielne spotkanie szarotkowe, no bo to przecież mikołajki:)
I muszę zacząć się ograniczać. Miesięczny budżet przeznaczony na włóczki został wykorzystany do końca stycznia... a dopiero początek grudnia... Ratunku!
Nic nie poradzę, że ciągnie mnie do ciepłych kłębków skoro zimno na dworze:)
wtorek, 1 grudnia 2009
Bebe Rozetti
Włóczkę kupiłam w stacjonarnej pasmanterii w Warszawie.
Kupiona została na powyższy komplet a kłębek to pozostałości jednego motka.
Jest mięciutka i bardzo przyjemna w dotyku, choć w pasmanterii bardziej puszysta wydawała się włóczka Piotruś Pan Interfoxu. Wybrałam Bebe, bo było jej o połowę więcej na motku (wagowo) i dużo więcej w ilości a Piotrusia Pana został tylko jeden motek - nie wystarczyłoby na ten komplecik.
Włóczka jest tak delikatna, że zaczynałam nią robić bardzo ostrożnie:) Biel ma piekny, szlachetny, perłowy połysk. Robi się z niej bardzo dobrze, komplecik wyszedł mięciutki i delikatny - włóczka ma oczywiście wszelkie atesty i nadaje się na wyroby niemowlęce poniżej 3 m-ca życia. Jest bardzo wydajna.
Jedyną niewielką wadą tej włóczki jest to, że jest nierównomiernie przędziona - czasem bardzo cieniutko a czasem zgrubienia są bardzo wyraźne. W całości robótki jednak nie było tego widać.
Oczywiście polecam:)
Kupiona została na powyższy komplet a kłębek to pozostałości jednego motka.
Jest mięciutka i bardzo przyjemna w dotyku, choć w pasmanterii bardziej puszysta wydawała się włóczka Piotruś Pan Interfoxu. Wybrałam Bebe, bo było jej o połowę więcej na motku (wagowo) i dużo więcej w ilości a Piotrusia Pana został tylko jeden motek - nie wystarczyłoby na ten komplecik.
Włóczka jest tak delikatna, że zaczynałam nią robić bardzo ostrożnie:) Biel ma piekny, szlachetny, perłowy połysk. Robi się z niej bardzo dobrze, komplecik wyszedł mięciutki i delikatny - włóczka ma oczywiście wszelkie atesty i nadaje się na wyroby niemowlęce poniżej 3 m-ca życia. Jest bardzo wydajna.
Jedyną niewielką wadą tej włóczki jest to, że jest nierównomiernie przędziona - czasem bardzo cieniutko a czasem zgrubienia są bardzo wyraźne. W całości robótki jednak nie było tego widać.
Oczywiście polecam:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)