Dopadł mnie dziergaczy kryzys.
Chyba się porwałam z motyka na słońce i wielki projekt z deka mnie przerasta - rozmiarami.
Ale walczę dzielnie, choć ochotę mam dziergać zupełnie inne rzeczy.
I rozszalałam się zakupowo, pudełka zapełniłabym już ze 3 a włóczkami zapchałam i pufki i luzem też sobie leżą i cieszą oczy:)
W międzyczasie zrobiłam drobne coś na niedzielne spotkanie szarotkowe, no bo to przecież mikołajki:)
I muszę zacząć się ograniczać. Miesięczny budżet przeznaczony na włóczki został wykorzystany do końca stycznia... a dopiero początek grudnia... Ratunku!
Nic nie poradzę, że ciągnie mnie do ciepłych kłębków skoro zimno na dworze:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz