Mój urlop skończył się już 2 tygodnie temu, ale błogie lenistwo po wspaniałym wypoczynku wciąż mnie trzyma. Pierwszy raz od lat mieliśmy idealną pogodę - na początku lekko chłodno, ale morze nam to wynagrodziło ogromnymi falami, a potem słoneczko i nieprzesadzone ciepło - do +24 stopni - pogoda idealna na plażowanie.
Na wyjeździe nie dziergnęłam ani oczka! Aż nie do wiary... zdjęć też robiłam niewiele, priorytetem był relaks, reset, odpoczynek, wysypianie się i odreagowywanie stresów.
Moczyłam się w morzu kilka razy dziennie, nawet gdy reszta ekipy się nie odważyła, bo wiał wiatr... morze było ciepłe jak nigdy:) Wróciłam też do nałogowego czytania książek: połknęłam trylogię Greya, potem serię o gwiazdach rocka, początek serii Crossfire i trylogię Miszczuk i jeszcze jakieś letnie romansidła...
Po powrocie mania się nie skończyła i jednym tchem pochłonęłam serię Klątwa tygrysa - niby dla młodzieży, ale wciąga... a teraz mam w planach zacząć jakąś Gildię Magów - tak, jestem fanką fantasy, wszelkich czarów, smoków, magów i wymyślonych krain:)
I kilka urlopowych fotek:
Tak, to ja odważna, jedyna w kąpiąca się w Bałtyku:)
Fale czasami były naprawdę duże i bardzo silne:)
A czasem nie było ich wcale. To mój wyrośnięty synek:)
A to coroczne wyznanie mojego męża, zawsze w najmniej spodziewanym momencie wypisuje takie rzeczy na piasku. Dla niewtajemniczonych - nie mamy w domu kota, tak od zawsze nazywa mnie mój mąż:)
I kolejna tradycja - buziak na pożegnanie morza:)
A jeszcze przed wyjazdem obiecałam udzierg. Nie wyrobiłam się, ale co się odwlecze...:)
Najprostszy z możliwych - kocyk:
Tak naprawdę, to zaczęła go moja koleżanka, ale coś jej nie szło (dopiero się uczy) i poprosiła mnie o pomoc. Wyszło wtedy na jaw, że ona robi luźniej ode mnie i choć ja starałam się naprawdę luźne oczka robić, to i tak moja część robótki wyszła węższa. Na szczęście wełna merino dobrze się blokuje, po praniu zmienia strukturę i wszystko się wyrównało. Na zdjęciach kocyk jest jeszcze przed praniem.
Na ostatnim zdjęciu kolor jest przekłamany, ale za to najlepiej widać strukturę wzoru, która jest prosta, ale daje ciekawy efekt.
Dane techniczne:
wzór: Sunny Baby Blanket
druty: 3,5 mm
włóczka: Drops Baby Merino, kolor 33, podwójna nitka
Teraz na drutach mam szal... który dłubię już od kwietnia chyba i bardzo opornie mi idzie. Postanowiłam wziąć się jednak w garść, więc jest szansa, że za trochę skończę:) Pogoda też sprzyja - skończyły się afrykańskie upały, które wyciskały ze mnie całą energię do życia. Przed upałami chowałam się w kinie, mam więc przerobiony cały repertuar. :)
To miałas prawdziwe wakacje i to jest najważniejsze!
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, ze lubisz fantasy, to także mój ulubiony rodzaj powieści. Mogę Ci w takim razie polecić Olge Gromyko i jej 5 tomów przygod Wiedźmy Wolhy Rednej; Kroniki Czarnoksieznika pani Gail Z. Martin, 5 tomow, z czego dopiero 3 przetlumaczone na polski,; cykl Kronik Mac O'Connor autorstwa Karen Marie Moning. Nie mogłam ich odłożyć, czytałam nawet podczas robienia prostym sciegiem na drutach :-)
O, super, dzięki, na pewno sięgnę:)
UsuńNie lubię tylko współcześnie osadzonych powieści, jakie pisze Pilipiuk, wolę bardziej magiczne światy:)
A z mojej strony mogę polecić (jeśli jeszcze nie czytałaś) sagę "Czarne kamienie" Anne Bishop. To mój najukochańszy cykl, pochłonął mnie bez reszty:)
O, dzięki, poszukam na pewno, jeszcze nie czytałam :-)
UsuńZ Pilipiukiem mam tak samo, wolę jego polskie wampiry od przejawów jego choroby psychicznej we współczesnych powieściach.
O tak i ja się podpisuję pod petycją za Olgą Gromyko ;-) Anne Bishop czeka w kolejce a Gildię czyta się bardzo szybko. Moja ukochana fantastyka.......
OdpowiedzUsuńWitaj wypoczęta, falami Bałtyku osmagana, wyznań na piasku naczytana.:) Czekam na ów szal.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj urlop ci służy, pięknie wyglądasz!
OdpowiedzUsuń