wtorek, 6 lipca 2010

Szarotkowe lato

Wiem, miałam pokazać kamizelkę, ale zrozumcie - w te upały raczej chcę się rozbierać niż ubierać. Mają przyjść deszcze, to może się uda. A na razie męczę czarny akryl thin&thick i dla odskoczni sięgnęłam po merino z Urugwaju. Jest obłędne, cudownie miękkie i milutkie. Zakochuję się w nim od nowa z każdym przerobionym oczkiem. To moja najulubiona włóczka - jak mawia Kubuś Puchatek:)

Zaczęłam Aeolian, kończę dopiero listki (większa wersja) i boję się, że kłębka nie wystarczy.

I z powodu tych włoczek kibicuję Urugwajowi w MŚ. Pierwsze kryterium to uroda piłkarzy, ale najprzystojniejsi już poodpadali. I mecze są świetnym pretekstem, żeby uwięzić osobistego męża z motkiem na rękach i przewijać merino na kłębki:)

A na razie kilka fotek z letniego spotkania szarotkowego, które odbyło się w ostatnią niedzielę.

Takie oto kłębki merino:

przerabiane są na takie szydełkowe chusty:


Można też było podziwiać takie dziurawe wzorki:

A tu analiza schematu:

którzy przerobiony szydełkiem wygląda na przykład tak:

I można było też pomacać i kupić oryginalną estońską wełnę w bajecznych kolorach:

I były też do podziwiania już gotowe wyroby szydełkowe:

A na kolejnym spotkaniu wakacyjnym mnie nie będzie niestety. Będę się wakacjować:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz