wtorek, 7 czerwca 2011

Otulacz

Daję znak życia.

Kuruję się powolutku i dziękuję za wszelkie namiary na lekarzy.

W oczekiwaniu na wizytę cośtam powolutku się dzieje, ale w ilościach nikłych, coby nie nadwyrężać kręgosłupa.

Pokażę więc staroć, bo skończona wieki temu - jakoś koło 1 maja a wcześniej czekałam miesiąc na nitkę, bo wydawało mi się, że golfik dłuższy powinien być. Doro jednak wyprostowała mi światopogląd, więc zakończyłam, wykorzystując nitkę co do centymetra i mam oto najulubieńszą rzecz na świecie:)

Niby nic, prościzna robiona na okrągło na drutach 4mm z ręcznie przędzionej i farbowanej przez mistrzynię Laurę włóczki. Mówię Wam, ta kobieta ma niebywały talent

Przez ten otulacz pokochałam corriedale, to coś jest bowiem tak miękkie i miłe w dotyku, że mogę chodzić tylko w tym do końca życia.I zrobię jeszcze takich przynajmniej kilka:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz