poniedziałek, 23 stycznia 2012

Albo - albo

Stwierdziłam, że albo trzeba sobie dać spokój z blogowaniem, albo w końcu coś napisać.
No to piszę.
Dzierga się dużo, kosztem odpoczynku, snu i innych takich... przez jeden pracochłonny projekt mam późnienia, z góry bardzo przepraszam wszystkich oczekujących na swoje chusty i szale.
Dziś za to nie będzie ani szala ani chusty. Chciałam się pochwalić...

Tuptup ma magiczną zdolność zarażania mnie fajnymi projektami i dopingowania w ich realizacji. Podobnie było z mitenkami.
Przyznam, że nie lubiłam mitenek. Co to za radocha, gdy zimno na dworze, rękawiczki niby są a w palce zimno. Doceniłam mitenki tej niby-zimy, gdzie właśnie ni to zimno, ni to ciepło... Zrobiłam je w październiku i od razu nosiłam. Zdjęcie zaś jest zrobione dziś, więc troszkę już widać ślady noszenia. Noro Silk Garden Sock nie mechaci się mocno, mitenki są cieniutkie, trochę drapiące i chropowate ale z charakterem. Do kompletu z pasiastym noszą się świetnie:)


Wzór: Gasteropoda
Druty: 2,75 mm
Włóczka: Noro Silk Garden Sock
Zuzycie: niecały jeden motek

Potem dostałam fantastyczny prezent od Tupci mojej kochanej. Komin-szalisko. Bardzo ciepły, po praniu jeszcze się wyciągnął i da się założyć na 3 razy na ścisło - tak jak lubię - żeby żadnym zakamarkiem nie wiało. Zdarzało mi się też nosić go częściowo na głowie - gdy nie mogłam się doczekać na obiecany czapkowy prezent od Doro, a po głowie świstał zimny wiatr. Okazja była, bo w październiku mam imieniny a w grudniu urodziny.
Dorcia pochwaliła się, że zostało jej troszkę włóczki - poprosiłam więc o mitenki do kompletu do czapki. I mam teraz najulubione mitenki, z którymi poza domem się nie rozstaję.


A tu do kompletu z kominem:


A tu jeszcze z czapką:


Fajnie się dziewczyny umówiły i odziały mnie na zimę:) Za każdym razem, gdy wychdze z domu i się ubieram, myślę o nich bardzo ciepło.:))) I z wdzięcznością. I z tęsknotą, bo spotkań z nimi nigdy dość.
Cały komplet zrobiony jest z najmilszej wełny - malabrugo chunky i malabrigo rios. Do tego w moich najulubieńszych odcieniach...

Z czapką to w ogóle pokręcona historia, bo Doro się wygadała, że projekt nowatorski, inny niż wszystkie... było prucie, narzekanie a ja zachodziłam w głowę, co też wymyśliła.
Gdy otworzyłam paczkę i zobaczyłam czapkę, aż się w głos roześmiałam. Podobne czapki widziałam na ravelry i u Bietas, bardzo mi się podobały i zamierzałam sobie zrobić coś w tym stylu. Doro czyta mi w myślach chyba:)

12 komentarzy:

  1. Ja też bym chciała dostać takie prezenty! Wszystko piękniusie, a czapka(kapelusik)- rewelacja!I koniecznie pisz, pisz, bo lubię tu zaglądać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj!Bardzo ładnie Ci w tych prezentach!!!pozdrawiam Cie serdecznie!)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie Cię sprezentowały, nie ukrywam. A kiedy najbliższe spotkanie drutowe, bo teraz to już jakoś mi będzie śmielej się wybrać ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. no i to jest zemsta za to moje nie wysyłanie Ci zdjęć - zawstydziłaś turbodymotupa ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tupcia, jestem cierpliwa, ale do czasu:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sylwuś, jaks sie umówimy:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Anitko, Aniu, dziękuję za miłe słowa:) To zasługa zdolnych ofiarodawczyń:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieplutko i przytulnie! Żadna zima nie straszna! A na Szarotkowo to jako coś, to weźcie też starszą panią, co?? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Buuu, a mitenki mi sie zgubiły...:(((((

    OdpowiedzUsuń
  10. Uff, znalazłam. Synek przywalił swoimi rzeczami. A mitenkom sporo ludzi sie przygląda, podobają się:)

    OdpowiedzUsuń