No bo jakiż inny mógł być mój ulubiony sweter?
Postanowiłam sięgnąć do zapasów włóczek, tych najstarszych, kupionych jeszcze w 2009 roku, kiedy dopiero zaczęłam się uczyć robić na drutach.
Shetland Yarn Art urzekł mnie kolorem. Fiolet nie jest jednowymiarowy, ma jakieś zielonkawe i niebieskawe kłaczki wplecione w całość. Do tego włóczka ma piękny połysk, domyślam się, że to za sprawą akrylu...Aż żal, że to nie 100% wełna, że grzeje tak słabo, że w dotyku nie fajniejsza...
Ale i tak jak na mieszanki z akrylem to zupełnie przyzwoita.
Dość o włóczce, teraz o sweterku.
Powstał z palącej potrzeby posiadania czegoś do pracy. Ile można w marynarkach, zwłaszcza że nie mam ich powalającej ilości. Ciężko mi w sklepie wybrać odpowiednią dla siebie, zawsze myślę też - przecież zrobię sobie cardiganik w tym kolorze... I na tym się kończy.
Potrzeba była silna, włóczka dość gruba, druty też, więc pomyślałam, że będzie szybko.
Metoda - bezszwowa od dołu, wzór - z głowy, najzwyklejszy gładki cardigan. Gdy chyba piąty raz nabrałam oczka i zrobiłam kawałek ściągacza, i za każdym razem okazywało się, że oczek za dużo lub za mało, postanowiłam zmodyfikować formę. Cardigan miał być z szeroką kołnierzową plisą z przodu. Jej szerokość zależeć miała od tego, ile oczek za mało nabiorę na obwód sweterka.
Oczka nabrałam z szydełkowego łańcuszka - na wszelki wypadek. Postanowiłam robić do dołu i dodawać oczka po bokach, bo ich mi się nabrało cokolwiek mało. Potem stwierdziłam, że źle rozdzieliłam oczka na przód i tył, więc postanowiłam robić do góry... zrobiłam kawałek i coś mi się rozjeżdżało u dołu, więc sprułam i zrobiłam jeszcze raz. W tej części od pasa w górę znów coś nie pasowało, więc znów prułam...
I tak chyba z 6 razy, aż byłam zadowolona.
Przy okazji kupiłam sobie wzorek na ten cardigan: RIVEL
Troszkę się nim posiłkowałam, oczywiście nie robiąc warkoczy, nie przeliczając wielkości... Z tego wzoru wykorzystałam w zasadzie tylko podkrój pachy (ale też zmodyfikowany) i formowanie spadku ramienia skróconymi rzędami. Oczywicie zrobiłam to za wcześnie, nie na szczycie ramion, ale pruć mi się już nie chciało. Dalej dorobiłam gładko i też wyszło:) Troszkę to widać na zdjęciu tyłu swetra.
Przy robieniu rękawa wykorzystałam również metodę skróconych rzędów świetnie opisaną TU. Jest absolutnie genialna!
Prułam już tylko raz, bo ślepa byłam i nabrałam za dużo oczek. A potem już tylko przednia plisa:)
Zszywanie tylko raz było konieczne - na szczycie ramion, ale niewidocznym ściegiem, który coraz lepiej mi wychodzi:)
Sweterek uprany i rozłożony bez blokowania. I to był chyba błąd, bo z przodu nie wygładził się zupełnie, tylko troszkę ta listwa z przodu go ściąga. A może to wina włóczki i zbyt dużej ilości akrylu...
W każdym razie sweter jest moim ulubieńcem. Noszę go ciągle, co zresztą widać po zagnieceniach w zgięciach łokci. Zamierzam zrobić drugą wersję, może po Nowym Roku, tym razem z warkoczami... o ile dostanę gdzieś jeden moteczek antracytowego Shetlandu, bo chyba tych niecałe 6 motków mi nie wystarczy. Warkocze są przecież włóczkożerne....
Dane techniczne:
Włoczka: Shetland Yarn Art
Druty: 4,5mm
Zużycie: 5 motków i kilkanaście metrów szóstego.
Rozmiar: XXL
A o włosach - nastepną razą:) Mam ochotę napisać Wam o różnych olejach i sposobach olejowania włosów:)
kurczę, ale ślicznie wyszło Ci to wrobienie rękawa!!!
OdpowiedzUsuńI podziwiam za wytrwałość :)
patrząc na sweterek wcale bym nie powiedziała ze tyle razy go prułaś, wyszedł idealnie, ja zawsze mam palącą potrzebę czegoś prostego na co dzień do noszenia i w tej potrzebie ciagle trwam ;) :)
OdpowiedzUsuńfajny i mój ulubiony kolor !
OdpowiedzUsuńPięknie, a jak ładnie rękawy wrobione! Po prostu miodzio.
OdpowiedzUsuńOj, do twarzy Ci:)
OdpowiedzUsuńJejku jaki śliczny sweterek zrobiłaś:) Jest idealny:)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się bardzo, prosty ale dopracowany:)
OdpowiedzUsuńTakie lubię najbardziej, natychmiast przystępuję do pracy :) Pięknie go zrobiłaś!
OdpowiedzUsuńjest rewelacyjny! :)
OdpowiedzUsuńGratulejszyn! Znając Twe zmagania ze swetrami gratulejszyn po roz drugi!!!
OdpowiedzUsuńPięknie.
Dokładnie.
Wzorowo, kochana - wzorowo:)
Muszę spróbować tej rękawowej metody.
Skoro TY piszesz, że to bułka z masłem to spróbuję.
Tobie wierzę - efekt jest cudny:***
Pieknie ci wyszedl, i pasuje jak trzeba :)
OdpowiedzUsuńCiężko uwierzyć że miałaś z nim tyle zmagań ,ale w końcu wszystko tak jak chciałaś,czasem dobrze być upartym i dążyć do osiągnięcia wyznaczonego celu .
OdpowiedzUsuńTeraz czekam na wersję z warkoczami .
A bym zapomniała ,wyszło pięknie .
Pozdrawiam i zapraszam