piątek, 2 grudnia 2016

Obiecanki

Obiecałam, że będę pisać i co?
Szczerze mówiąc, nawet nie zauważyłam, że minęło aż tyle czasu.

Dla przypomnienia samej sobie do zrobienia:
- uprać czapkę i fioletowy szaliczek i sfotografować do pokazania.
- sfotografować fioletowe poncho.
- gdy będę u mamy, sfotografować szaliczek, który dostała.

W temacie zaległości - półtora roku temu porobiłam jeszcze jakieś rzeczy, nawet chyba pstryknęłam zdjęcia, ale dobrze je ukryłam. Muszę ich poszukać. :)

Fioletowej lnianej bluzki jednak na razie nie będę robić. Potrzebuję ciepłych swetrów a nie cieniutkich bluzeczek, tym bardziej, że mój rozmiar może się zmienić do lata i bluzka będzie z duża. Zajmę się nią w maju, teraz zaliczyła kolejne spektakularne prucie do zera. (Tuptup mnie przekonała i miała rację:))
A rozmiar zmieniam w związku z koniecznością zmiany jedzenia, od miesiąca funkcjonuję bez mięsa, mleka i jego przetworów, cukru, unikam glutenu i żywności przetworzonej. Starość nie radość, choroby mnie dopadają i zadbanie o siebie to nie moda i kaprys, tylko wytyczne lekarskie. I na razie miłym skutkiem ubocznym jest gubienie kilogramów.

Na dobre wróciłam do robótkowania. Po tak długiej przerwie zrobiłam kompletną inwentaryzację zasobów włóczkowych. O ludzie, ile ja tego mam! Samych szali i chust z włóczek typu lace mogłabym z marszu zrobić ze 40 z moich tylko zasobów. :)
Ale przynajmniej mam wszystko spisane - 4 strony zeszytu drobnym maczkiem i ustawiłam sobie kolejkę do zrobienia. Tym razem tylko dla mnie, koniec z szewcem, co bez butów chodzi. :)

U Tupci zobaczyłam cudnej urody cardigan Campside, więc rzuciłam się na niego, żeby mieć już natychmiast. I wylazła moja miłość do cieniutkich włóczek - wszystkie zbyt cienkie. Dorwałam więc motki dawno temu uprzędzionego przez Laurę wensleydale, o prawie dobrej grubości. Kiedyś próby przerobienia go na sweter się nie udały, może teraz się uda? Mam dwa kolory, miałam nadzieję, że połączone wystarczą na ten projekt.


Jednak okazuje się, że nie. Zamówiłam więc w ciemno z etsy mieszankę wensa, merino, british wool i czegośtam jeszcze w zbliżonym kolorze. Niewątpliwie wyjdzie cudak kolorystyczny, ale może nie będzie tak źle:)
Trzymajcie kciuki:)

3 komentarze:

  1. Znaczy, kupiłaś włóczkę? Skąd ja to znam! Pomyślności:-).

    OdpowiedzUsuń
  2. Kupiłam na kolejny projekt kolorlove i do tego nitke bordowego moherku, bo tego wymagał projekt :) ale na razie embargo przez bardzo długi czas :)

    OdpowiedzUsuń