Dwa kolejne projekty skończone, jeden nawet obfotografowany, ale nie mam kiedy wrzucić zdjęć.
W międzyczasie opowiem o włóczce delikatnej jak puch.
fotka z www.zamotane.pl
O Kid Mohairze Adriafilu słyszałam wiele dobrego, ale odstraszała mnie cena. Można było przecież kupić inną tego typu włóczkę za połowę (lub nawet więcej) mniej.
Przyszło mi jednak zrobić dla kogoś wyjątkowy szal, i zdecydowałam, że sprawdzę, co to za cudo.
Cudo ma parametry:
Skład: 80% moher kozi, 20% nylon,
Długość: 230m/25g
Zaskoczyła mnie wielkość motka, myślałam, że one są malutkie, jak Fonseca Yarn Art. Potem zaskoczyła mnie miękkość.
Macałam już rożne moherowe włóczki, ale czegoś tak delikatnego jeszcze nie miałam w ręku.
Nitka okazała się też cieńsza niż inne, to najcieńsza nitka z jakiej przyszło mi robić.
Po drucie metalowym sunęła jak torpeda, okazały się zbyt śliskie. Musiałam więc zmienić na drewniane i wtedy już było ok.
Zalecane są druty 3 mm, ale ja robię dość ścisło - wzięłam 4mm - były idealne. Włoczka okazała się bardzo wydajna, myślałam, że na szal zużyję 4 motki - zużyłam zaledwie 2,5.
Gdy skończyłam szal i się nim otuliłam, mogłam się organoleptycznie przekonać, że nic a nic nie gryzie, nawet na nagie ciało - w motku nie wyczuje się tego tak dobrze.
Jestem w tym Kid Mohairze zakochana. Nie chcę żadnego innego. :)
Edit: W porównaniu do Kid Mohairu Yarn Art, ten drugi się nie umywa. YA trochę mnie gryzie, nie jest tak delikatny i szlachetny. Adriafil jest po prostu klasą samą w sobie. Poczciwa Luna też przegrywa niestety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz