leży sobie i patrzę na nią i podziwiam. Leży tak już dość długo:)
W końcu się odważyłam i wrzuciłam na druty, by choć próbkę zrobić.
Wełna to niezwykła - nigdy z takiej nie robiłam. Z Kaszmiru od Laury.
Pochodzi z owiec rasy corriedale. Niewiele mi to mówiło, dopóki nie dotknęłam, nie pomacałam.
Rozumiem już zachwyt dziewczyn. Wiem, co to znaczy "wełna jak chmurka". Corriedale jest miękka, puszysta, mięsista i lekka. Z delikatnym połyskiem, takim eleganckim, perłowym.
A kolory?
Kolory zupełnie niby nie moje, bo blade szarości, sine fiolety, dyskretna zieleń... ale takie subtelne, przenikające się... jak mgła, jak kamienie, jak szmaragdy, z bzowym tchnieniem.Pokochałam je od pierwszego wejrzenia i w nosie mam, że będę blado wyglądać.
Bardzo trudno jest zrobić zdjęcie tym kolorom. W sztucznym świetle ginie ich głębia, czekałam więc na naturalne, by w ostatnich promieniach słońca sfotografować całą tę gamę odcieni. I jest jeszcze gorzej - kolory wyblakłe, prześwietlone, nijakie, mdłe.
Może w gotowym wyrobie będzie lepiej. Bo próbka spruta i wełna siedzi na drutach, uległam pokusie. Nie da się nie ulec, gdy się już zacznie robić, próbka mnie złamała. Teraz żałuję każdej chwili, gdy nie mam drutów w ręku.
Dziewczyny kochają weyensdale, też ją mam i czeka na swoją kolejkę, ale na razie moje serce jest przy corriedale.
Mam jeszcze od Marty piękną zieloną i już wiem, co z niej zrobię:) Musicie uzbroić się w cierpliwość tylko, bo najpierw w kolejce mam robótki zakontraktowane a dopiero potem swoje.
Ogłaszam również, że obecnie nie przyjmuję żadnych zleceń. Osoby, które zainteresowane są moimi pracami proszę o zgłaszanie się w listopadzie - wtedy rozpocznę zapisy na luty 2012 roku.
No to lecę do drutów:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz