wtorek, 29 marca 2011

Na wielki smutek

Na lekarstwo z wielkiego smutku potrzebne jest jakieś bardzo zajmujące zajęcie.

Gdy odchodzi ktoś bliski, gdy łzy nie chcą przestać płynąć a po pogrzebie zostaje tylko uczucie straty, trzeba choć na chwilę zająć myśli, by nie zatracić się w bólu.

Świetnie sprawdza się w tej roli bardzo trudna robótka. Taka, w której trzeba liczyć każde oczko i sprawdzać każdy rządek 10 razy.

Z cudownej wełny, ręcznie przędzionej przez Martę, zaczęłam robić Semele.

Dzięki Pimposhce przebrnęłam przez zawiłości pierwszej części schematu i na chwilę zapomniałam o smutkach. Dziękuję!

Jednak już wiem, że źle dobrałam wełnę. Jest piękna, ale mam jej za mało i wyjdzie mi z niej zaledwie Semelusia. Muszę więc spruć, tę chustę zrobię z innej wełny.

A na piękne szmaragdowe corriedale mam już inny pomysł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz