Jeszcze jedna nogą w augustowskich klimatach jeziora Necko, wspomnieniach spotkań, nowych znajomości... ale już nareszcie w domu, wśród znanych kątów, ukochanych ludzi powoli wracam do codzienności.
Na razie ogarniam rzeczywistość, choć wołają do mnie z zawiniątek gotowe do blokowania dwa szale i chusta.
Niestety muszą poczekać, aż plecy pozwolą mi funkcjonować. Na razie kości poruszone torturami bolą bardziej niż przed miesiącem. Ale to podobno normalne, więc tym się pocieszam.
A na druty już się pchają kolejne rzeczy. Siła nałogu jest niepokonana:)))
Witajcie!
Witaj!!
OdpowiedzUsuń;)
No! Wreszcie! stęskniłam się!
OdpowiedzUsuńCzłowiek lgnie do podobnych, dobrze że jesteś!
:-))
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze! Nie szalej i nie przeciążaj tego, co naprawiali!
No heja, heja jeziorańska Pani. Miło, że wróciłaś :-)
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że już jesteś!
OdpowiedzUsuńnet jest pusty bez Ciebie... i wszystko jest do bani:)
Akurat:p no ale jestem i wszystko wróci do normy. Mam nadzieję:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jesteś w nałogu drutowym. :)
OdpowiedzUsuń