Bardzo serdecznie dziękuję Wam wszystkim za życzenia.:) Spełniły się, bo Święta miałam bajeczne - wesołe, rodzinne i szczęśliwe.
Ciężko teraz wracać do codzienności, do pracy i obowiązków.
Dziś bonusowo mam dzień wolny, bo musiałam zapewnić opiekę synkowi, więc nie jest tak źle.
Tym bardziej, że dopiero co przyniosłam z poczty spóźnialskie prezenty gwiazdkowe:)
Dostałam podarunków całe mnóstwo i wszystkie piękne, ale te muszę Wam pokazać najpierw.
Pewnie domyślacie się, że to moteczki, no bo cóż innego może zachwycić i ucieszyć dziewiarkę bardziej niż nowe niteczki, a jeśli do tego są tak piękne...
Zobaczcie zresztą sami:
To ręcznie przędzione włóczki ze sklepu Kaszmir.
Zdjecia nawet w połowie nie pokazują ich piękna, miękkości i kolorów. Nitki są zachwycające, równiutko i mocno skręcone, aż nie mogę uwierzyć, że wyszły spod ludzkich rąk a nie maszyny.
Są to mieszanki merino i alpaki z jedwabiem o pięknie przenikajacych się kolorach. Jedwab dodatkowo dodaje połysku, którego aparat nie mógł uchwycić. Synek jak zwykle zabrał mi jeden z motków - jego też porwała ich uroda.
Tej włóczki po prostu trzeba dotknąć, poczuć ten skręt, to serce włożone w każdy centymetr nitki, przesunąć ją w palcach.
A do tego ujęły mnie fajne metki z wyciętymi kwiatuszkami i radami dotyczącymi prania:) Poczułam się jak naprawdę wyjątkowy klient:)
I już wiem, że będę do tego sklepu często zaglądać:) (tym bardziej, że można sobie zamówić ilość i grubość nitki pod konkretny kolor - szok po prostu).
Jak tylko pokończę co pilniejsze rzeczy, to wrzucam robótkę na druty a na razie zostawię moteczki na wierzchu i będę się miziać:)
P.S. No i zamiast kończyć szal to siedzę i przewijam precelka na kłębek. O.
P.S.2. No i zwinęłam. Ta nitka jest O-BŁĘ-DNA! Nie mam słów po prostu. Kocham ją. :)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz