Czas się przeciągnąć, dobudzić i po dniach słodkiej laby wrócić do normalności. Czyli praca, dom, gotowanie, śpiewanie, drutowanie...
Nie chce mi się myśleć o tym jeszcze, choć w sumie wszystkie te rzeczy lubię, nawet pracę:) No może oprócz porannego wstawania.
Z nowym rokiem rozszalałam się czapkowo, ale jeszcze jedna robótka z ubiegłego roku czeka na pokazanie.
Jakoś we wrześniu wrzuciłam na druty czerwoną wełenkę, która dzięki podpowiedziom Dagi zamieniła się w listki. Ponieważ jednak goniły inne terminowe prace, to tę robótkę musiałam odłożyć.
Wróciłam do niej chętnie, bo wzór bardzo wdzięczny. Ale końcówka dłużyła się bardzo - jak to w chustach a ta jest naprawdę dużych rozmiarów.
Chusta ma 13 powtórzeń listków, szeroka jest na jakieś 2,5 metra.
Robiłam ją z włóczki Fina DK (100% wełna) na drutach 4mm.
Wzór to jeden z tradycyjnych motywów estońskich zaadaptowany na chustę. Miała być duża i ciepła i w robocie taka się wydawała, nie spodziewałam się, że po rozciągnięciu będzie aż tak ażurowa.
Na szczęście nadal pozostała ciepła.
Zdjęcia tylko płaskie, bo wieczorem zdejmowałam ze szpilek i pakowałam, by z samego rana wysłać do właścicielki:)
A teraz wracam znów do czapki:)
EDIT: Gapa ze mnie, dziękuję za przypomnienie. Na chustę zabrakło mi 6 motków włóczki, ale Doro mnie poratowała i dosłała (dziękuję). Z siódmego motka zużyłam max 10 metrów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz