Od czego zacząć?
Tyle się dzieje po moim powrocie (jeszcze tygodnia nie ma), że mogłabym pisać notkę za notką na wszystkich moich blogach.
No ale do rzeczy.
Kto wnikliwie czytał łupdejty wczorajsze, ten wie, że mimo nieumiecia niemieckiego niwzump ;) zanabyłam drogą kupna i przeklinając jednocześnie złodziejstwo firm transportowych - mój obiekt pożądania - Noro Color Cross nr 4.
Było to jedyne 220 m, ostatnie w całym internecie, gdyż nawet wujek gugle zgłupiał i powiedział, że ni ma. A jak w Internecie ni ma, to i na świecie ni ma.
Cudem jakowymś przekonałam osobistego męża, że urodziny mam zaraz (no za miesiąc), że gwiazdka tuż tuż i na całym świecie nie ma innego prezentu, który bym chciała. No cud, mówię Wam. Zgodził się:)))
Mocno się zastanawiałam nad ta niedostępnością tej włóczki, aż dotarło do mojej nieuczesanej, że tam stoi jak wół - industrial! Czyli to przędza do maszyn!
No ale jak się osioł uprze to ma. Zdarzyło mi się na coś czekać i z 7 lat, jak się uprę to nie ma zmiłuj. No więc liczę, że z translatorem wszystko dobrze wypełniłam adresy i deklaracje i inne takie, i że ta paczka z Niemiec jednak dojdzie. Z konta kasę zeżarło, więc chyba transakcja udana. :))) Jak doleci - pochwalę się.
A teraz o rozpuście. Rozpuszczona jestem jak dziadowski bicz - to pewne. Freud by coś powiedział na ten temat, ale nie słucham, bo żądzą mordu pałam do wszystkich psychologów i ich pseudobełkotów. No są może ze dwa wyjątki (:* Moniś:*), ale potwierdzające regułę:)
No więc osobisty mąż się chyba mocno stęsknił, bo z racji powrotu i imienin dostałam kolejno: wymarzoną torebkę (pół roku temu zaliczył wtopę z niepraktyczną wielką torebką, więc teraz kupił jaka miała być), wymarzone kolczyki, niespodziankowego ipada i do niego cudne czerwone skórzane etui. No i do tego teraz to Noro.
Z racji imienin dostałam tez przecudny prezent od Tuptupa. Na razie tylko powiem, że niebywałej urody i niebywałej praktyczności, aż mi się oczy śmieją i przeglądam się w każdej szybie samochodowej i witrynie sklepowej na ulicy:) Ale nie powiem co, jak obfocę, to wtedy pokażę:)
O biżutkach Harapati już wiecie, nie będę się powtarzać:)
No i na koniec - zarazy zarażalskie wystąp! Bo to ich wina! Jedna cuda produkuje, a druga się chwali i rozpowiada.
No i zaraziły mnie tak, że wysupłuję najostatniejsze zaskórniki, ale wystrojona będę, że hej już wkrótce.
W takie cudo:
Cudne, najcudniejsze aranowe wzory, celtyckie do tego.
Teraz muszę sobie wyhodować dwie dodatkowe ręce, żeby nadążyć z szalami i chustami i być wypłacalną! Albo pożyczyć od Devorgilli ze dwa krasnoludki:)
No a jeśli już o szalach i chustach mowa... ogłaszam, że nie przyjmuję żadnych, ale to żadnych zleceń aż do końca maja włącznie. Zarobiona na amen jestem, a moje włóczki zaczynają płakać z tęsknoty, by stać się czymś moim. Jakimiś rękawiczkami na przykład... albo kamizelką... Plany robienia dla siebie dawno wzięły w łeb, no ale jak ktoś nie ma piątej klepki i nie umie odmawiać, to potem siedzi i zarywa noce.
Ktoś to jeszcze czyta???
No to teraz nagroda - o pasiastym.
Zaraziła mnie nim Tupcia, jak zobaczyłam, to musiałam mieć. No i mam. Mój własny długaśny pasiasty, którym można się nonszalancko owinąć i koniec jeszcze będzie efektownie dyndał.
Pozuje mój syn, który ma zawsze z tego powodu ogromną radochę.
Rozpiska:
Wzorek - banalny TU
Druty - 3,5mm
Włóczka Noro Silk Garden Sock kolor 252 i 301.
Całe oba poszły do samego koniuszka:)
Wymiary - dajcie spokój, jak stąd dotąd, długi w każdym razie:)
I to by było na tyle:)
Miłego weekendu:)))
Wiesz co... Trzaby opracować własny wzór na Dr. Who, w sensie na ten JEGO szalik...
OdpowiedzUsuńPrzecież już rozpracowali, zobacz: http://www.doctorwhoscarf.com/graphics/duplicate.gif
OdpowiedzUsuńhttp://www.doctorwhoscarf.com/history.php
Iii tam... rozpracowali... do bani, trza zrobić WŁASNY, okołoceltycki, trzymający się konwencji...
OdpowiedzUsuńAaaaa, no chyba że tak. Ja się nie znam, Ty jesteś fachowiec:)))
OdpowiedzUsuńA TY!!! udało Ci się:) świetnie.
OdpowiedzUsuńuwielbiam te pasiaste noroszaliczki, tą metodą dawno temu zrobiłam sobie, z mojego pierwszego Silk Gardena, nabytego na eBayu, pasiastą kamizelkę.
i weź Ty mi Moja Droga zdradź, jak to robisz, że masz tyle zamówień, co?? ode mnie nikt nic nie chce, a ja znów po dziurki w nosie mam robienia tylko dla siebie:(
I ty się dziwisz, że kupiłaś przemysłowe noro? Przecież sama mówisz, że masz mała manufakturę do maja :P A zarazom dajta już spokój, bo czkawki je zamęczą :) Pasiasty fajoski :)
OdpowiedzUsuńInka, nie wiem, samo tak... w sanatorium wystarczyło, że w pokoju zaczęłam robić szal i zaraz miałam zamówienie na dwa a jak poszłam na kolację w chuście, to dwie chusty na już...
OdpowiedzUsuńSporo tez przychodzi zapytań na maila, ale tam chyba odstraszam ceną...
Dodgers, w sumie racja, czasami czuję sie jak fabryka....
OdpowiedzUsuńUmiesz przekonywać swojego osobistego. Ale co tu dużo marudzić, Jak mi coś potrzeba to na chwilkę też z jędzy robię się kochającą żoncią, i dostaję co tylko chcę. I wcale się przy tym napocić nie muszę. Piękny szal w pięknych kolorach. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńAnnaE - wiesz, kartą przetargową był jeszcze obiecany mu w prezencie ekspres d kawy. Umiem się targować:)))
OdpowiedzUsuńMy, kobitki musimy miec swoje sposoby na facetów:)))
No Kochana - superaśne te prezenty (a tak przy okazji duży buziak z okazji Imienin). Szal genialny, a Synuś wygląda w nim uroczo - uważaj, co by Ci szala nie uprowadził ;-)
OdpowiedzUsuńRozumiem, że ja tam gdzieś w tej kolejce stoję ;-)
Sylwka dzięki:) Twoje dwa szale gotowe, leżą i czekają na blokowanie. Jutro może jeden...
OdpowiedzUsuńKrasnoludki, no następna ma krasnoludki, na dodatek 3 godziny snu jej pewnie wystarczą:D:D:D
OdpowiedzUsuńA cudo gdzie uciekło???
Fotki nie ma!
Moją wycieczkę też wczoraj w połowie pożarło, a później wróciło i miałam fotki w wersji sklonowanej!
Blogger nam durnieje i tyle!
No, nie potrzebuję przynajmniej 4,5 godzin. Przez 5 dni, a potem przychodzi sobota i nadrabiam, bo jestem z gatunku śpiochów.
OdpowiedzUsuńU mnie cud się wyświetla, wsie focie na miejscu som:)
viola, viola, rób już te zdjęcia :) skoro na sobie nie mogę go oglądać (tak, owijałam się. i tak, miałam silną chęć nieoddania :P), to niech chociaż na Tobie sobie do niego powzdycham :P
OdpowiedzUsuńa pasiasty.. (i tu jest miejsce na tęskne westchnienie, zawieszenie smętnie wzroku nad klawiaturą, i kolejne tęskne westchnienie ;))
OdpowiedzUsuńA ja mam interes- potrzebuję pomocy przy gail- mam ściągniety wzór z raverly, ale trochę mnie przeraża :) masz Violet może jakieś rozpiski na jej temat, a najlepiej wersję po polsku? Prosiłabym o pomoc- mój e-mail dorotakowalczyk3@interia.pl
OdpowiedzUsuńZ góry dziękować za wsparcie :)
szaliczek sliczny ...sweterek pikny..i nie dziwie sie ,ze "musisz" go miec ;)
OdpowiedzUsuń...buziaki :)
Szaliczek i sweterek super.
OdpowiedzUsuńMnie tak trochę oko przyciągnął synek.
Rośnie jak na drożdżach.
Gorąco pozdrawiam :)
Hey You, a gdzie ta fota obiecana, hę? :-)))
OdpowiedzUsuńDev, no to nie był list polecony, to nie robiłam fotki paczce.
OdpowiedzUsuńJutro za to obfocę na manekinie chustę i szal (się blokuje właśnie). Tyle, że z publikacją trochę poczekam, bo staram się chronologicznie, a parę rzeczy do pokazania jeszcze mam.
No toż ja o tę chustę się zapytowywuję, tamto to wiem ;-)
OdpowiedzUsuńNo oki, jutro sfoce a w czwartek może zdążę przed wyjazdem opublikować:)
OdpowiedzUsuńA jak się robi taki kolorowy szalik że z obu stron jest gładki ścieg i taki sam? Bo chyba na niego zachorowała... :(
OdpowiedzUsuńPilar, to ściągacz 1x1 i na obu stronach wychodzą jakby prawe oczka. Dwa kolory włoczki, dwa rzędy jednym kolorem i zmiana - ot cała filozofia.
OdpowiedzUsuńPozdrówki