Dziś przy okazji składania zamówienia włóczkowego zorientowałam się, że w cyklu oceny włoczek zapomniałam tej fantastycznej nitce.
Wiedziałam, że tak będzie, jeśli nie będę robić notatek.
Już nadrabiam zaległości.
Fotkę pożyczyłam ze sklepu www.zamotane.pl
Z tej pięknej czerwieni zrobiłam chustę, o której piszę TU.
Przy pracy nie mogłam się oderwać od drutów, włóczka jest miękka, puszysta, wciąż chce się ją miziać. Przeznaczona jest na druty 4,5 ale chustę robiłam na 5,5 i wyszła w sam raz.
W jednym motku 50 g jest 150 m włóczki. Mimo zawartości 50% akrylu, nie wyczuwa się go w robocie a nitka bardzo fajnie się blokuje.
Już się wygadałam, że znów po nią sięgam i pewnie nie będzie to ostatni raz. Tym razem kupiłam fioletową:)
Przypominam o Candy - jeszcze tylko3 dni na zapisy (notka poniżej:)) Zapraszam:)
wtorek, 14 lutego 2012
środa, 8 lutego 2012
Kolorowy motyl - candy
Jesienią przyszło mi zrobić kolorową chustę. Kupiłam więc wełnę... Motki Magic leżały i leżały a ja wciąż nie mogłam się za nie zabrać - albo inne obowiązki wzywały, albo choroba mnie zmogła... a czas leciał. W końcu zrobiłam chustę, do niej czapkę i kwiatka. Pokażę niedługo.
No i po tym komplecie zostało mi trochę włóczki.
Postanowiłam zrobić niedużą chustę. Oto efekt:
Chusta ma długość 45 cm, więc sięga połowy pleców, szerokości nie mierzyłam.
Mam nadzieję, że komuś z Was się spodoba... bo robiłam ją z myślą o Candy.
Zrobiona jest z włóczki Magic, na drutach 5mm, wzór - Summer flies. Nie ma tylko końcowych pikotek, bo włóczki nie wystarczyło, został malutki kłębuszek a końcowy rząd liczy sporo oczek.
Zasady takie, jak wszędzie:
1. Osoby, którym chusta się podoba i chciałyby ją otrzymać, proszone są o umieszczenie komentarza pod postem z wyraźnym zaznaczeniem, że chcą wziąć udział w losowaniu (ktoś może przecież skomentować a chusty nie chcieć), proszę podać też adres swojego bloga.
2. Proszę o umieszczenie na swoim blogu info o candy w widocznym miejscu (sprawdzę:)).
3. Osoby nieposiadające bloga proszone są o zostawienie w komentarzu adresu mailowego i uzasadnienie, dlaczego to właśnie one powinny otrzymać chustę:) (takie małe zadanie, by nieblogujących nie wykluczać z candy).
4. Komentarze można zostawiać do 17 lutego do północy.
5. Losowanie odbędzie się w weekend 18 lub 19 lutego, w roli sierotki losującej wystąpi zapewne mój synek:)
6. Candy nie ma żadnej szczególnej okazji - po prostu chciałam je zrobić.
Zapraszam do zabawy:)
No i po tym komplecie zostało mi trochę włóczki.
Postanowiłam zrobić niedużą chustę. Oto efekt:
Chusta ma długość 45 cm, więc sięga połowy pleców, szerokości nie mierzyłam.
Mam nadzieję, że komuś z Was się spodoba... bo robiłam ją z myślą o Candy.
Zrobiona jest z włóczki Magic, na drutach 5mm, wzór - Summer flies. Nie ma tylko końcowych pikotek, bo włóczki nie wystarczyło, został malutki kłębuszek a końcowy rząd liczy sporo oczek.
Zasady takie, jak wszędzie:
1. Osoby, którym chusta się podoba i chciałyby ją otrzymać, proszone są o umieszczenie komentarza pod postem z wyraźnym zaznaczeniem, że chcą wziąć udział w losowaniu (ktoś może przecież skomentować a chusty nie chcieć), proszę podać też adres swojego bloga.
2. Proszę o umieszczenie na swoim blogu info o candy w widocznym miejscu (sprawdzę:)).
3. Osoby nieposiadające bloga proszone są o zostawienie w komentarzu adresu mailowego i uzasadnienie, dlaczego to właśnie one powinny otrzymać chustę:) (takie małe zadanie, by nieblogujących nie wykluczać z candy).
4. Komentarze można zostawiać do 17 lutego do północy.
5. Losowanie odbędzie się w weekend 18 lub 19 lutego, w roli sierotki losującej wystąpi zapewne mój synek:)
6. Candy nie ma żadnej szczególnej okazji - po prostu chciałam je zrobić.
Zapraszam do zabawy:)
sobota, 4 lutego 2012
O listach z prośbą o pomoc dziewiarską
Dostaję całkiem sporo maili od nieznanych mi osób. Czasem z zapytaniem jaki udzierg, z prośbą o wzór... Staram się nie okazywać irytacji, gdy ktoś prosi nie o wzór ogólnodostępny, albo o ten jeden, który jest na mim blogu. Tym bardziej, że do każdej zrobionej rzeczy podaję linka do wzoru. Wystarczy tylko chcieć poszukać.
Kai na swoim blogu zamieściła swoisty podręcznik pisania maili. Sama też stosuję się do tych instrukcji, bo i mnie zdarza się prosić o pomoc:)
A swoją drogą - warto zajrzeć na bloga, Kai robi bardzo ciekawe rzeczy:)
Poczytajcie:)
Kai na swoim blogu zamieściła swoisty podręcznik pisania maili. Sama też stosuję się do tych instrukcji, bo i mnie zdarza się prosić o pomoc:)
A swoją drogą - warto zajrzeć na bloga, Kai robi bardzo ciekawe rzeczy:)
Poczytajcie:)
niedziela, 29 stycznia 2012
Morska tunika
Najpierw ogłoszenie: KALISZMADE, o ile tu zagląda, uprasza się o zajrzenie na skrzynkę mailową:)))
Tak naprawdę to prawie-tunika. Tunika ma bowiem zszyte boki a ta zrobiona jest na bazie szala, tyle, że z dziurą na głowę.
Projekt ten - bardzo ciekawy, zmusił mnie do kombinowania, kosztował wiele pracy, ale dał ogromną satysfakcję.
Pierwotna wersja wyglądała tak:
Okazało się jednak, że otwór na głowę jest trochę za mały - ze zgrozą myślałam o pruciu moheru, do tego już upranego, gdzie cieniutkie włoski splątały się ze sobą. Mozolnie rozrywałam oczko po oczku - trwało to całą wieczność - trzeba to robić delikatnie, by włóczka nie straciła na jakości. Potem jeszcze musiałam poszerzyć otwór - wypruwając delikatnie nitkę na ramionach. No i na koniec - rezygnacja z ruloniku u szyi.
Oto efekt końcowy:
Zużycie - prawie całe trzy motki.
Druty - 4m.
Wzór - znany Ocean Waves.
Pasek zrobiła metodą, której nauczyła mnie moja ś.p. Babcia. Nie jest robiony na okrągło, tylko normalnie. Nabiera się podwójną ilość oczek, niż pasek ma mieć szerokości i przerabia jeden rząd ściągaczem 1x1. W kolejnym rzędzie przerabia się prawe oczek lewe przekłada na prawy drut z nitką z tyłu. Po odwróceniu robótki postępuje się tak samo. Ta metoda jest dwa razy dłuższa niż normalne robienie paska - ale wychodzi on podwójnie gruby, na obu stronach są oczka prawe, no i w środku jest dziurka. W wersji moherowej w środku nitki splątują się ze sobą, pasek jest płaski, puszysty i mocniejszy, niż gdyby był robiony zwyczajnie.
A teraz idę wykorzystywać resztki niedzieli na odpoczynek - po niespodziewanej awarii hydraulicznej.
Tak naprawdę to prawie-tunika. Tunika ma bowiem zszyte boki a ta zrobiona jest na bazie szala, tyle, że z dziurą na głowę.
Projekt ten - bardzo ciekawy, zmusił mnie do kombinowania, kosztował wiele pracy, ale dał ogromną satysfakcję.
Pierwotna wersja wyglądała tak:
Okazało się jednak, że otwór na głowę jest trochę za mały - ze zgrozą myślałam o pruciu moheru, do tego już upranego, gdzie cieniutkie włoski splątały się ze sobą. Mozolnie rozrywałam oczko po oczku - trwało to całą wieczność - trzeba to robić delikatnie, by włóczka nie straciła na jakości. Potem jeszcze musiałam poszerzyć otwór - wypruwając delikatnie nitkę na ramionach. No i na koniec - rezygnacja z ruloniku u szyi.
Oto efekt końcowy:
Zużycie - prawie całe trzy motki.
Druty - 4m.
Wzór - znany Ocean Waves.
Pasek zrobiła metodą, której nauczyła mnie moja ś.p. Babcia. Nie jest robiony na okrągło, tylko normalnie. Nabiera się podwójną ilość oczek, niż pasek ma mieć szerokości i przerabia jeden rząd ściągaczem 1x1. W kolejnym rzędzie przerabia się prawe oczek lewe przekłada na prawy drut z nitką z tyłu. Po odwróceniu robótki postępuje się tak samo. Ta metoda jest dwa razy dłuższa niż normalne robienie paska - ale wychodzi on podwójnie gruby, na obu stronach są oczka prawe, no i w środku jest dziurka. W wersji moherowej w środku nitki splątują się ze sobą, pasek jest płaski, puszysty i mocniejszy, niż gdyby był robiony zwyczajnie.
A teraz idę wykorzystywać resztki niedzieli na odpoczynek - po niespodziewanej awarii hydraulicznej.
piątek, 27 stycznia 2012
Lace Scrumtious
Marta się chyba nie obrazi, że podkradam zdjęcie? :)
Lace Scrumtious to świetna włoczka, cieniusieńka, z połyskiem, dobrze skręcona. Jak tylko się pojawiła na polskim rynku, to kupiłam białą, fioletową, czerwoną i morską. I sobie czekają na mój wolny czas. Za to gdy przyszło mi pracować ze złotą nitką w chuście Ginko, zakochałam się od pierwszego oczka... po prostu nie mogłam wypuścić drutów z rąk. Włóczka jest milutka, mięsista, niegryząca, bardzo szlachetna. Skład - 45% jedwabiu a reszta to wełna merino. Same naturalne włókna. W motku 100 g jest kilometr nitki. Jestem w niej zakochana i z przyjemnością sięgnę po kolejne motki.
A ostatnio do Zagrody trafiły motki w unikalnych kolorach zaprojektowanych przez znaną projektantkę dzianin Ysoldę. Niestety nie załapałam się na upatrzony kolor. :(
Lace Scrumtious to świetna włoczka, cieniusieńka, z połyskiem, dobrze skręcona. Jak tylko się pojawiła na polskim rynku, to kupiłam białą, fioletową, czerwoną i morską. I sobie czekają na mój wolny czas. Za to gdy przyszło mi pracować ze złotą nitką w chuście Ginko, zakochałam się od pierwszego oczka... po prostu nie mogłam wypuścić drutów z rąk. Włóczka jest milutka, mięsista, niegryząca, bardzo szlachetna. Skład - 45% jedwabiu a reszta to wełna merino. Same naturalne włókna. W motku 100 g jest kilometr nitki. Jestem w niej zakochana i z przyjemnością sięgnę po kolejne motki.
A ostatnio do Zagrody trafiły motki w unikalnych kolorach zaprojektowanych przez znaną projektantkę dzianin Ysoldę. Niestety nie załapałam się na upatrzony kolor. :(
poniedziałek, 23 stycznia 2012
Albo - albo
Stwierdziłam, że albo trzeba sobie dać spokój z blogowaniem, albo w końcu coś napisać.
No to piszę.
Dzierga się dużo, kosztem odpoczynku, snu i innych takich... przez jeden pracochłonny projekt mam późnienia, z góry bardzo przepraszam wszystkich oczekujących na swoje chusty i szale.
Dziś za to nie będzie ani szala ani chusty. Chciałam się pochwalić...
Tuptup ma magiczną zdolność zarażania mnie fajnymi projektami i dopingowania w ich realizacji. Podobnie było z mitenkami.
Przyznam, że nie lubiłam mitenek. Co to za radocha, gdy zimno na dworze, rękawiczki niby są a w palce zimno. Doceniłam mitenki tej niby-zimy, gdzie właśnie ni to zimno, ni to ciepło... Zrobiłam je w październiku i od razu nosiłam. Zdjęcie zaś jest zrobione dziś, więc troszkę już widać ślady noszenia. Noro Silk Garden Sock nie mechaci się mocno, mitenki są cieniutkie, trochę drapiące i chropowate ale z charakterem. Do kompletu z pasiastym noszą się świetnie:)
Wzór: Gasteropoda
Druty: 2,75 mm
Włóczka: Noro Silk Garden Sock
Zuzycie: niecały jeden motek
Potem dostałam fantastyczny prezent od Tupci mojej kochanej. Komin-szalisko. Bardzo ciepły, po praniu jeszcze się wyciągnął i da się założyć na 3 razy na ścisło - tak jak lubię - żeby żadnym zakamarkiem nie wiało. Zdarzało mi się też nosić go częściowo na głowie - gdy nie mogłam się doczekać na obiecany czapkowy prezent od Doro, a po głowie świstał zimny wiatr. Okazja była, bo w październiku mam imieniny a w grudniu urodziny.
Dorcia pochwaliła się, że zostało jej troszkę włóczki - poprosiłam więc o mitenki do kompletu do czapki. I mam teraz najulubione mitenki, z którymi poza domem się nie rozstaję.
A tu do kompletu z kominem:
A tu jeszcze z czapką:
Fajnie się dziewczyny umówiły i odziały mnie na zimę:) Za każdym razem, gdy wychdze z domu i się ubieram, myślę o nich bardzo ciepło.:))) I z wdzięcznością. I z tęsknotą, bo spotkań z nimi nigdy dość.
Cały komplet zrobiony jest z najmilszej wełny - malabrugo chunky i malabrigo rios. Do tego w moich najulubieńszych odcieniach...
Z czapką to w ogóle pokręcona historia, bo Doro się wygadała, że projekt nowatorski, inny niż wszystkie... było prucie, narzekanie a ja zachodziłam w głowę, co też wymyśliła.
Gdy otworzyłam paczkę i zobaczyłam czapkę, aż się w głos roześmiałam. Podobne czapki widziałam na ravelry i u Bietas, bardzo mi się podobały i zamierzałam sobie zrobić coś w tym stylu. Doro czyta mi w myślach chyba:)
No to piszę.
Dzierga się dużo, kosztem odpoczynku, snu i innych takich... przez jeden pracochłonny projekt mam późnienia, z góry bardzo przepraszam wszystkich oczekujących na swoje chusty i szale.
Dziś za to nie będzie ani szala ani chusty. Chciałam się pochwalić...
Tuptup ma magiczną zdolność zarażania mnie fajnymi projektami i dopingowania w ich realizacji. Podobnie było z mitenkami.
Przyznam, że nie lubiłam mitenek. Co to za radocha, gdy zimno na dworze, rękawiczki niby są a w palce zimno. Doceniłam mitenki tej niby-zimy, gdzie właśnie ni to zimno, ni to ciepło... Zrobiłam je w październiku i od razu nosiłam. Zdjęcie zaś jest zrobione dziś, więc troszkę już widać ślady noszenia. Noro Silk Garden Sock nie mechaci się mocno, mitenki są cieniutkie, trochę drapiące i chropowate ale z charakterem. Do kompletu z pasiastym noszą się świetnie:)
Wzór: Gasteropoda
Druty: 2,75 mm
Włóczka: Noro Silk Garden Sock
Zuzycie: niecały jeden motek
Potem dostałam fantastyczny prezent od Tupci mojej kochanej. Komin-szalisko. Bardzo ciepły, po praniu jeszcze się wyciągnął i da się założyć na 3 razy na ścisło - tak jak lubię - żeby żadnym zakamarkiem nie wiało. Zdarzało mi się też nosić go częściowo na głowie - gdy nie mogłam się doczekać na obiecany czapkowy prezent od Doro, a po głowie świstał zimny wiatr. Okazja była, bo w październiku mam imieniny a w grudniu urodziny.
Dorcia pochwaliła się, że zostało jej troszkę włóczki - poprosiłam więc o mitenki do kompletu do czapki. I mam teraz najulubione mitenki, z którymi poza domem się nie rozstaję.
A tu do kompletu z kominem:
A tu jeszcze z czapką:
Fajnie się dziewczyny umówiły i odziały mnie na zimę:) Za każdym razem, gdy wychdze z domu i się ubieram, myślę o nich bardzo ciepło.:))) I z wdzięcznością. I z tęsknotą, bo spotkań z nimi nigdy dość.
Cały komplet zrobiony jest z najmilszej wełny - malabrugo chunky i malabrigo rios. Do tego w moich najulubieńszych odcieniach...
Z czapką to w ogóle pokręcona historia, bo Doro się wygadała, że projekt nowatorski, inny niż wszystkie... było prucie, narzekanie a ja zachodziłam w głowę, co też wymyśliła.
Gdy otworzyłam paczkę i zobaczyłam czapkę, aż się w głos roześmiałam. Podobne czapki widziałam na ravelry i u Bietas, bardzo mi się podobały i zamierzałam sobie zrobić coś w tym stylu. Doro czyta mi w myślach chyba:)
czwartek, 12 stycznia 2012
poniedziałek, 2 stycznia 2012
Chwilowo mnie nie ma
Bo jakoś tak się nie składa na pisanie, na focenie...
Spraw do ogarnięcia milionpińcet, doby brak, sił brak, życia we mnie też.
Do tego dobijający i wypłukujący kieszeń incydent drogowy z autem w roli głównej, za który mam ochote panów, co to montowali pewien krawężnik i kolejnych, którym się nie chciało postawić choćby pachołka dla lepszej widoczności, pokroić na plasterki, posolić i dać wilkom na pożarcie.
No więc się nie składa.
Do tego wizja pielgrzymkowania po kolejnych lekarzach w nowej rzeczywistości polskiej służby zdrowia a.d. 2012... no sami widzicie.
Będę jak wrócę, wcześniej pewnie nie.
Pozdrówki, ukłony i inne takie...
Wasza Vi
P.S. Życzę Wam codziennie a nie tylko w nowy rok, postanowień noworocznych nie mam, nie dzielę życia na okresy roczne, więc wpisów noworocznych brak. I już.
Spraw do ogarnięcia milionpińcet, doby brak, sił brak, życia we mnie też.
Do tego dobijający i wypłukujący kieszeń incydent drogowy z autem w roli głównej, za który mam ochote panów, co to montowali pewien krawężnik i kolejnych, którym się nie chciało postawić choćby pachołka dla lepszej widoczności, pokroić na plasterki, posolić i dać wilkom na pożarcie.
No więc się nie składa.
Do tego wizja pielgrzymkowania po kolejnych lekarzach w nowej rzeczywistości polskiej służby zdrowia a.d. 2012... no sami widzicie.
Będę jak wrócę, wcześniej pewnie nie.
Pozdrówki, ukłony i inne takie...
Wasza Vi
P.S. Życzę Wam codziennie a nie tylko w nowy rok, postanowień noworocznych nie mam, nie dzielę życia na okresy roczne, więc wpisów noworocznych brak. I już.
piątek, 23 grudnia 2011
Już za chwilę
skończymy przygotowania świąteczne i zasiądziemy przy wigilijnym stole.
Na ten czas życzę wszystkim, by Jezus narodził się w sercu każdego z nas.
I oczywiście prezentów pod choinką, najlepiej tych włóczkowych! :)))
Na ten czas życzę wszystkim, by Jezus narodził się w sercu każdego z nas.
I oczywiście prezentów pod choinką, najlepiej tych włóczkowych! :)))
poniedziałek, 19 grudnia 2011
Pink - jeszcze nie było!
Nie mówcie, że przynudzam, bo różowej wersji jeszcze nie było.:)))
Byłam przekonana, że w weekend skończę fajną robótkę. Kolor - morski, ale bardziej turkusowy niż szmaragdowy. Wzór - mój ulubiony, włóczka milutka, do tego cienizna.
Ale tym razem to nie szal.
No i kicha.
Skończyło się chorowaniem, przylazł jakiś wirus, co sieknął nas po rodzinie zdrowo, u mnie powodując poziomizację ciała z niemożnością otwarcia oczu.
No i ledwie dobijam do połowy robótki.
Z racji powyższego, fotek czapki znów nie będzie.
Za to będzie szal:
Wzór ten co poprzednio, druty też, tylko włóczka nowa, luksusowa. To Debbie Bliss Angel. Mohair i jedwab.
Przyznam szczerze, że miękka i fajna. Mój wybór jednak pada na Dropsową cieniznę jako no.1, gdyż tu przy blokowaniu jedna z nitek pękła. Nigdy jeszcze mi się to nie zdarzyło.
Mimo choroby - pracuję, po powrocie do domu spróbuję podgonić robótki (przy jednoczesnym gotowaniu obiadu, poganianiu Młodego w odrabianiu lekcji i prasowaniu - tak, jestem supermenką (jak każda kobieta;)))
Stąd też ogłoszenia nieparafialne - wszelkie moje robótkowe plany mają obsuwę - bordowa chusta nie będzie zaczęta nawet przed Gwiazdką (sorry:(), potem moherkowa jasna cienizna znanym wzorem, potem bardzo kolorowa Summer Flies, do kompletu ze zrobioną czapką... i tak dalej, i tak dalej... lista jest długa...
Byłam przekonana, że w weekend skończę fajną robótkę. Kolor - morski, ale bardziej turkusowy niż szmaragdowy. Wzór - mój ulubiony, włóczka milutka, do tego cienizna.
Ale tym razem to nie szal.
No i kicha.
Skończyło się chorowaniem, przylazł jakiś wirus, co sieknął nas po rodzinie zdrowo, u mnie powodując poziomizację ciała z niemożnością otwarcia oczu.
No i ledwie dobijam do połowy robótki.
Z racji powyższego, fotek czapki znów nie będzie.
Za to będzie szal:
Wzór ten co poprzednio, druty też, tylko włóczka nowa, luksusowa. To Debbie Bliss Angel. Mohair i jedwab.
Przyznam szczerze, że miękka i fajna. Mój wybór jednak pada na Dropsową cieniznę jako no.1, gdyż tu przy blokowaniu jedna z nitek pękła. Nigdy jeszcze mi się to nie zdarzyło.
Mimo choroby - pracuję, po powrocie do domu spróbuję podgonić robótki (przy jednoczesnym gotowaniu obiadu, poganianiu Młodego w odrabianiu lekcji i prasowaniu - tak, jestem supermenką (jak każda kobieta;)))
Stąd też ogłoszenia nieparafialne - wszelkie moje robótkowe plany mają obsuwę - bordowa chusta nie będzie zaczęta nawet przed Gwiazdką (sorry:(), potem moherkowa jasna cienizna znanym wzorem, potem bardzo kolorowa Summer Flies, do kompletu ze zrobioną czapką... i tak dalej, i tak dalej... lista jest długa...
Subskrybuj:
Posty (Atom)